Mariusz Kamiński dopełnił swoich obowiązków, powiadamiając prokuratorów o tzw. aferze stoczniowej. Tak uznała warszawska prokuratura i odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Zawiadomienie dotyczące byłego szefa CBA złożył w połowie października szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.
Sejmowa komisja do spraw służb specjalnych ma rozstrzygnąć, czy Mariusz Kamiński jest nadal funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Spór o to czy Kamiński jest funkcjonariuszem Biura trwa od kilku tygodni.
Od pewnego czasu uczestniczymy w pewnym show. Były szef CBA organizuje konferencje prasowe, na których ujawnia informacje, które posiadł z racji pełnienia obowiązków służbowych, i kontaktuje się z opinią publiczną bez zgody swoich przełożonych - mówił Konstanty Miodowicz, przewodniczący komisji.
Były szef CBA utrzymuje, że po zdymisjonowaniu go przez premiera, nie pracuje już w tej instytucji. Zostałem powołany na swoją funkcję przez premiera rządu polskiego i odwołany - z naruszeniem prawa - przez premiera rządu polskiego. (...) Zostałem powołany na cztery lata i w chwili, gdy premier odwołał mnie z mojej funkcji, nie jestem funkcjonariuszem CBA - mówił m.in. w ubiegłym tygodniu na zwołanej przez siebie konferencji prasowej.
Według nowych władz CBA, Kamiński jest nie został zwolniony ze służby. Jest zawieszonym funkcjonariuszem.
Kamiński ujawnił, że odesłał pensję przesłaną mu przez CBA. Zapowiedział też, że wystąpi do sądu, jeśli nie otrzyma świadectwa służby i nie zostanie uregulowana sprawa jego zaległego urlopu.
Donald Tusk odwołał Kamińskiego z pełnionej funkcji 13 października. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej - wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się insynuacją i kłamstwem. Równocześnie nowy szef CBA zawiesił go - jako funkcjonariusza Biura - w pełnionych obowiązkach. Ta decyzja miał związek - jak informowało Biuro - z zarzutami, jakie Kamińskiemu postawiła rzeszowska prokuratura.