Ograniczenia w nocnej sprzedaży alkoholu – taką inicjatywę popiera minister zdrowia, Zbigniew Religa. Tak zwana nocna prohibicja miałaby w pierwszej kolejności dotyczyć stacji benzynowych, a być może także nocnych sklepów.
Wydaje mi się, że część osób, jeżeli będzie miała utrudniony dostęp do alkoholu, to go po prostu nie kupi - argumentował Religa. Tłumaczył jednak, że ostateczna decyzja w tej sprawie należy do rządu – w związku z tym liczy się ze sprzeciwem ze strony ministra finansów, który powoła się na spadające wpływy do budżetu.