Michał Dworczyk pożegna się wkrótce z rządem – ustalił nieoficjalnie dziennikarz RMF FM Roch Kowalski. O odejściu szefa kancelarii premiera mówi się coraz głośniej w kontekście żądań wymiany samego szefa rządu. Ten ruch miałby wzmocnić Mateusza Morawieckiego przed rozstrzygającym starciem z partyjnymi przeciwnikami. Dworczyk ma sam podać się do dymisji przy okazji najbliższych zmian w składzie Rady Ministrów, choć nadal nie wiadomo, jak głębokie one będą.
Żaden scenariusz nie jest wykluczony - deklarują oficjalnie członkowie rządu. W kulisach słychać jednak, że odwołanie Michała Dworczyka jest przesądzone.
Najpewniej szef kancelarii premiera sam ustąpi ze stanowiska, nie będzie dymisjonowany.
O tym, że Dworczyk straci funkcję, spekuluje się od ponad roku, odkąd na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne służbowe maile wykradzione z jego prywatnej skrzynki. W ten sposób opinia publiczna poznała kulisy sprawowania władzy, ręczne sterowanie mediami publicznymi czy sposób załatwiania pracy rodzinom i znajomym polityków opcji rządzącej w spółkach i administracji państwowej.
Formalnie rząd cały czas dystansuje się od wycieku, twierdzi, że dokumenty mogą być zmanipulowanie i odmawia komentowania "akcji rosyjskich służb". W rzeczywistości jednak autentyczność korespondencji była już kilkukrotnie potwierdzana, także przez samych polityków PiS-u.
Miesiącami Zjednoczona Prawica wzbraniała się przed zdymisjonowaniem Dworczyka, mimo że treść niektórych wiadomości była kompromitująca nie tylko dla samego ministra, ale i całego rządu. Szef kancelarii premiera pozostawał na stanowisku, bo PiS nie chciało ulegać presji z zewnątrz. Nieoficjalnie politycy przyznawali też, że odwołanie Dworczyka w szczycie afery mailowej byłoby tylko potwierdzeniem tez ze zhakowanych wiadomości.
Dziś w dymisji szefa KPRM niektórzy dostrzegają szanse na wybronienie Mateusza Morawieckiego, którego przyszłość w roli premiera będzie się decydować w najbliższych dniach. Według tej teorii odejście Dworczyka, połączone z innymi zmianami wśród ministrów, miałoby uspokoić przeciwników obecnego szefa rządu i choć na chwilę odsunąć widmo przewrotu na szczycie władzy.
Jak informowaliśmy w RMF FM, w czwartek, po zakończeniu posiedzenia Sejmu, posłowie i senatorowie PiS-u spotkają się na wyjazdowym posiedzeniu klubu. Od dwóch tygodni w gronie ścisłego kierownictwa partii toczy się burzliwa dyskusja o obecnych problemach rządu (związanych z energetyką, węglem i inflacją), a w ślad za tym rozstrzyga się także przyszłość Mateusza Morawieckiego. Przeciwnicy premiera wskazują kolejne kandydatki na jego stanowisko. Najpierw środowisko byłego Porozumienia Centrum proponowało funkcję Beacie Szydło. Była premier odmówiła. Teraz - o czym także pisaliśmy na RMF24.pl - faworytką przeciwników Morawieckiego jest obecna marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Ostatnie posiedzenie kierownictwa partii, na którym doszło do konfrontacji Morawieckiego z Sasinem, nie przyniosło rozstrzygnięcia.
Pokłosie tego konfliktu widać jednak także w tym tygodniu, na przykładzie zapowiadanego podatku od nadmiarowych zysków firm. Z ogłoszeniem inicjatywy przed szereg wyszedł wicepremier Jacek Sasin, który pomysł zaanonsował w piątkowym wywiadzie telewizyjnym. Przez weekend deklarację podtrzymali zarówno premier, jak i prezes Jarosław Kaczyński.
W poniedziałek okazało się jednak, że Ministerstwo Aktywów Państwowych nie ma jeszcze gotowego projektu ustawy. Do rządu resort skierował wyłącznie założenia i to już po tym, jak zapowiedzi Sasina wywołały rekordowe spadki na warszawskiej giełdzie. Znana jest bowiem wyłącznie deklaracja. Przedsiębiorcy nadal nie mają pewności, kogo podatek obejmie, jak będzie skonstruowany i naliczany. Sojusznicy Morawieckiego za wczorajszy niepokój na giełdzie obwiniają właśnie Jacka Sasina.
Rządowego przesilenia część polityków PiS-u spodziewa się w drugiej połowie tygodnia. Kluczowe w tym harmonogramie jest posiedzenie Komitetu Politycznego PiS. To ono może udzielić rekomendacji do kierowania rządem nowej osobie, w tym wypadku Elżbiecie Witek. Część działaczy już liczy głosy. Formalnie jednak posiedzenie Komitetu nie zostało zwołane. Jeśli nie odbędzie się przed czwartkowym wyjazdem klubu PiS-u, żadnych zmian w rządzie na razie nie będzie.
W kuluarowych rozmowach nikt z rządu nie zaprzecza jednak, że tym razem kariera szefa gabinetu premiera, Michała Dworczyka dobiegła końca. Jest nadzieja, że sanie Morawieckiego bez Dworczyka będą mogły pojechać nieco dalej - konkluduje jeden z polityków PiS-u.
Michał Dworczyk został powołany na stanowisko szefa kancelarii premiera wraz z dojściem do władzy Mateusza Morawieckiego, w grudniu 2017 roku. Dłużej, bo przez 6 lat, urząd ten piastował jedynie Tomasz Arabski, szef KPRM za rządów Donalda Tuska.