Lider Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moczulski nie musi przepraszać posłów SLD za rozszyfrowanie skrótu PZPR jako „Płatni Zdrajcy, Pachołki Rosji”. Tak zdecydował wczoraj warszawski Sąd Okręgowy. Wyrok jest nieprawomocny.
Słowa Moczulskiego padły z trybuny sejmowej w lutym 1992 roku podczas debaty nad potępieniem wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Zaraz po tym posłowie SLD wyszli z sali. Część z nich, m.in. Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Marek Borowski i Jerzy Jaskiernia wytoczyli proces o ochronę dóbr osobistych, domagając się przeprosin. Argumentowali, że została naruszona ich cześć, poczucie patriotyzmu, dobre imię jako obywateli i polityków.
Sąd uznał jednak, że Moczulski nie musi przepraszać, gdyż nie chciał obrażać
konkretnych ludzi, a jedynie nawoływał SLD do rozliczenia się z przeszłością PZPR. Według sądu, lider KPN-u zwracał się w Sejmie do posłów lewicy jako do kontynuatorów PZPR. „To zrozumiałe, że poczuli się obrażeni i zażądali przeprosin, ale subiektywne odczucia powodów nie przesądzają sprawy, bo określenie użyte przez pozwanego nie odnosiło się osobiście do każdego z nich. Przecież pozwany Moczulski też był członkiem PZPR" - podkreślił sąd i uznał też, że słów Moczulskiego nie można wyrywać z kontekstu, jakim było jego całe przemówienie na temat stanu wojennego.
Trwająca od 1993 r. sprawa jest jednym z najdłużej ciągnących się procesów cywilnych z polityką w tle. Politycy SLD mogą odwołać się teraz do Sądu Apelacyjnego.
foto RMF
08:45