Zniszczona i zatłoczona płyta nad peronami to od wielu miesięcy jedyne miejsce w okolicach krakowskich dworców PKP i PKS, gdzie można zaparkować auto. Tutaj darmowe pierwsze 10 minut to tylko teoria – dłużej bowiem czeka się w kolejce na wjazd.
Parking nie dość, że drogi – za 15 minut postoju trzeba zapłacić 3 złote – to jeszcze jego jakość pozostawia wiele do życzenia. - Taka dziura tu jest, że można urwać miskę olejową. Przed chwilą zahaczyłem - żali się jeden z kierowców. Inny dodaje, że nawierzchnię trzeba koniecznie odnowić. - To ma być dojazd dla wszystkich, a nie dla jednej osoby, która tutaj – jak mi się wydaje – robi ogromne pieniądze - tłumaczy.
Jednak jak dowiedział się Witold Odrobina, darmowe 10 minut to i tak sukces – urzędnicy miejscy prosili jedynie o 5 minut postoju auta gratis. Jak na ironię cały teren dworca – wraz z płytą parkingową – nazwano dumnie „Nowe Miasto”.