Kierownictwo łódzkiego i poznańskiego CBŚ zostanie rozwiązane – tak brzmi decyzja szefa MSWiA. To odpowiedź na doniesienia o policyjnym handlu zarekwirowanymi narkotykami i tajnymi informacjami.
Takie „drastyczne środki” zostają podjęte ze względu na dobro policji i bezpieczeństwo obywateli - tak brzmi argumentacja Ryszarda Kalisza, przedstawiona podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Funkcjonariusze z rozwiązanych biur trafią do komend policji, a ich obowiązki przejmą inni policjanci, którzy mają zadbać o ciągłość prowadzonych postępowań.
Zlikwidowane zostaną także wszystkie wojewódzkie magazyny z narkotykami, a w ich miejsce zostanie utworzony jeden centralny skład. Jego lokalizacja pozostaje tajemnicą. Kontroli zostaną poddane także wszystkie magazyny policyjne, w których przechowywane są jakiekolwiek dowody rzeczowe.
MSWiA ma także dokładnie przyjrzeć się działalności kard Centralnego Biura Śledczego. Ocena pracy oficerów i funkcjonariuszy może zatem spowodować kolejne przesunięcia personalne.
Decyzja ta jest związana z doniesieniami o sprzedaży przez policjantów elitarnej jednostki z Łodzi nawet 120 kilogramów narkotyków, skradzionych z łódzkiego magazynu dowodów rzeczowych. W Poznaniu natomiast, policjanci CBŚ mieli handlować tajnymi informacjami.
- Dla mnie nie ma na to wytłumaczenia. To nie mógł być przypadek - tak komentuje zniknięcie z łódzkiego magazynu 120 kilogramów narkotyków Andrzej Bork, założyciel i pierwszy dyrektor Centralnego Biura Śledczego.
Jego zdaniem, było to zaplanowanie działanie, w którym mogli uczestniczyć nie tylko szeregowi funkcjonariusze, ale także ich przełożeni. Rozmawiał z nim nasz reporter, Marek Balawajder: