Ustawa powołująca Narodowy Fundusz Zdrowia, po wielu komplikacjach przebrnęła przez parlament i wylądowała na biurku prezydenta, który w najbliższych dniach musi podjąć decyzję o jej dalszych losach. Nie będzie to jednak decyzja łatwa, ponieważ podnosząc składkę na ubezpieczenie zdrowotne, parlamentarzyści przeoczyli potężny i jeszcze nawet dokładnie nieoszacowany wydatek...

Według Ministerstwa Finansów same straty związane z mniejszymi wpływami z podatku dochodowego wyniosą prawie 740 mln zł. Do tego trzeba doliczyć podniesione składki opłacane przez budżet i wydatki za leczenie nieubezpieczonych dzieci. Słowem: reforma ministra Łapińskiego może kosztować 1 mld zł ponad to, co przewidziano na nią w budżecie.

Zwykle prezydent ma przy spornych ustawach do wyboru 3 drogi: podpisać, zawetować lub odesłać do Trybunału Konstytucyjnego. Według członka rady legislacyjnej, eksperta konstytucjonalisty Stanisława Gebetnera, w tym przypadku tak jednak nie jest: W moim przekonaniu tutaj TK nie miałby podstaw do stwierdzenia niezgodności z Konstytucją tej ustawy. Mógłby jedynie ograniczyć się do stwierdzenia, że istotnie brak jest pokrycia w środkach finansowych na realizację tej ustawy.

To jednak wiadomo i bez Trybunału, który może badać zgodność ustawy z Konstytucją, ale nie z inną ustawą, choćby budżetową, jak w tym przypadku.

Według prof. Gebetnera nic nie stoi jednak na przeszkodzie zgłoszeniu weta wobec reformy ministra Łapińskiego: Można to po prostu powiedzieć tak: Panowie posłowie, panowie senatorowie, uchwalacie ustawę bez pokrycia finansowego. Według prof. Gebetnera Żadne inne uzasadnienie nie jest potrzebne. Prezydent może powiedzieć: Zbadajcie i ponownie rozważcie sprawę. Weto prezydenta rozwiązałoby poważny problem rządu - problem ze zdobyciem dodatkowego miliarda zł. A nowy minister zdrowia byłby po prostu tańszy.

08:00