Drżyjcie najlepiej zarabiający! Sejm wprowadził czwartą, 50-procentową stawkę podatkową dla zarabiających powyżej 600 tys. zł rocznie. Rzecz dotyczy 4 tys. podatników, wpływy do budżetu mają być większe o 240 mln złotych.
Na pomysł wprowadzenia do PIT-ów czwartej stawki podatkowej wpadła Unia Pracy, a poparły ją prawie wszystkie kluby, oprócz Platformy Obywatelskiej i koła SKL. Teraz – zdaniem liderów SLD – w kraju zapanuje w końcu sprawiedliwość społeczna.
Chcemy przywrócić sens pojęcia sprawiedliwości społecznej. Chcemy także, aby ci najbogatsi także mieli swój udział w tym wielkim dziele oszczędności w naszym kraju, jaki prowadzimy od roku - powiedział Krzysztof Janik, szef SLD.
Ludwik Dorn z PiS jest zdecydowanie za czwartą stawką, zwłaszcza, że nie ma dobrego zdania o tych 4 tysiącach podatników, którzy będą nią obciążeni: Ja nie jestem przekonany, czy jest to grupa zasług i talentów.
I o tym samym Marek Pol, autor całego pomysłu: To dokładnie tyle, ile jesteśmy jako całe państwo wydać na sfinansowanie tych, którzy nie mają na jedzenie.
Resort finansów precyzyjnie wyliczył, że przyjęcie poprawki zwiększyłoby wpływy do budżetu o blisko 240 mln zł i dotyczy to 4 tys. podatników. To teoria. A rzeczywistość? Część tych bardzo dużo zarabiających rozpoczęłaby działalność gospodarczą i płaciłaby podatek w wysokości 19 procent. Budżet by na tym nie zarobił - twierdzi Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK
Podatek dla najlepiej zarabiających krytykuje nawet przedstawiciel lewicowego rządu: Rząd jest zaskoczony i zdziwiony. Poprawka jest nieuzasadniona. To głównie efekt propagandowy, a nie ekonomiczny - uważa wiceminister finansów Jarosław Neneman.
Zbigniew Chlebowski z Platformy Obywatelskiej: To bardzo prosta filozofia janosikowa – zabrać jednym – trochę bogatszym, żeby zabrać ty, trochę biedniejszym.
Posłowie uchwalili też, że nie będzie ulgi remontowej, która wygasa z końcem roku, ani ulgi z tytułu posiadania dzieci. Będzie za to ulga na Internet - rocznie od dochodu przed opodatkowaniem będzie można odliczyć 760 złotych. Ustawa trafi teraz do Senatu, a potem – jeśli senatorowie nie wprowadzą żadnych poprawek – na biurko prezydenta.