Mija rok od czasu wybuchu afery Rywina, kiedy to Gazeta Wyborcza ujawniła z jaką propozycją w imieniu „grupy trzymającej władzę” przyszedł do Agory Lew Rywin. Niedługo potem powołano sejmową komisję śledczą, która cały czas wyjaśnia sprawę.
Komisja równolegle z organami ścigania próbuje rozgryźć kulisy tej afery. Udało jej się jednak osiągnąć o wiele więcej. W trakcie jej prac poznaliśmy mocno niejasne meandry prac nad ustawą o rtv. Co więcej, mogliśmy się przekonać, że istniały ścisłe związki między tą ustawą a propozycją korupcyjną.
Na razie komisja ma zamiar zabrać się za pisanie raportu w wersji roboczej. Niewykluczone jednak, że w międzyczasie pojawią się kolejne pytania, trzeba będzie wezwać kolejnych świadków. Poza tym nie można też wykluczyć kolejnych przepychanek w sprawie uzupełnienia składu komisji i choć ta może działać z wakatem, w składzie 9-osobowym, to przecież Samoobrona nie od dziś znana jest z politycznego awanturnictwa.
Dlatego marszałek Nałęcz, przewodniczący komisji nie chce mówić, kiedy można spodziewać się ostatecznej wersji raportu. O jej kształcie zdecyduje zresztą Sejm. Nie chciałbym tutaj stawiać wozu przed koniem i uprzedzać werdyktu komisji, ale myślę – tak jak znam opinię kolegów – że my jednak w swoim sprawozdaniu nie opowiemy się za tezą, że Rywin był sam. Moim zdaniem udowodnimy w swoim sprawozdaniu, w oparciu o twardy materiał dowodowy, że Rywin miał wspólników, których on sam określał jako grupę trzymającą władzę - mówi Nałęcz.
Jeśli tak, to nie pozostanie nic innego jak skierować do prokuratury wniosek o ostateczne rozszyfrowanie i rozgromienie grupy trzymającej władzę.
08:15