"Polacy są drugą mniejszością w tej chwili w Wielkiej Brytanii. Polski jest przede wszystkim drugim językiem Wielkiej Brytanii. Czy to jest siła? To jest pytanie. Dlatego, że ekonomicznie jesteśmy potężni, jesteśmy wszędzie, okupujemy każdy sektor. W zasadzie Wielka Brytania nie wyobraża sobie życia bez nas i mówię to całkowicie bez żartu" - mówiła w Porannej rozmowie w RMF FM doradczyni polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii z East European Resource Center Barbara Drozdowicz.
Jak podkreśla rozmówczyni Roberta Mazurka, po brexicie zmieni się dla turystów z UE sprawa ubezpieczenia zdrowotnego. "Teraz w tej chwili osoby, które będą przybywające po brexicie będą musiały sobie zapłacić za wszelkie leczenie, które będzie się tu dokonywać. Albo przez ubezpieczenie, albo gotówką" - mówi.
Inaczej będzie dla Polaków obecnie mieszkających w Wielkiej Brytanii. "Przede wszystkim zmienimy status imigracyjny. To jest dosyć duże nowum dla Polaków tutaj, dlatego że niewiele osób sobie zdaje sprawę, że my w tej chwili mamy status imigracyjny, czyli status obywateli unijnych. Po wyjściu z Unii my ten status tracimy w Wielkiej Brytanii. Musi to być czymś zastąpione. I to będzie europejski status osób osiedlonych" - mówi Drozdowicz. "To chodzi o zachowanie tych praw, które teraz mamy, czyli prawo do pracy, prawo do leczenia, prawo do wynajmowania mieszkań, prowadzenia pojazdów i tak dalej" - dodaje.
Drozdowicz zauważa także, że po referendum brexitowym faktycznie zwiększyła się liczba ataków ksenofobicznych. "Sytuacja się trochę wyciszyła w skutek tego, że w ciągu ostatnich prawie trzech lat właściwie niewiele się działo wokół brexitu i sytuacja się uspokoiła. Ale w tej chwili już zbieramy informacje ze społeczności, że zaczynają się pojawiać pewne niesnaski społeczne, pewna wrogość w stosunku do Polaków. Obawiamy się, że to może niestety wrócić po samej dacie brexitu" - zauważyła rozmówczyni RMF FM.
Robert Mazurek, RMF FM: Barbara Drozdowicz pomaga Polakom w Londynie, nie tylko w sprawach brexitowych, ale w brexitowych ostatnio chyba najbardziej.
Barbara Drozdowicz: Tak jest, zdecydowanie jest to prawda.
O tym jeszcze porozmawiamy, ale bliższa ciału koszula, więc zacznę, pani wybaczy, pytaniem o siebie. Przyjechałem tutaj bez problemu, mam nadzieję wyjechać też większego. A co będzie za trzy, pięć, siedem miesięcy, kiedy Wielka Brytania prawdopodobnie już wyjdzie z Unii Europejskiej? Czy będziemy mogli przyjeżdżać bez jakiegoś kłopotu większego?
Nadal będzie pan mógł wjechać bez problemu i nadal będzie pan mógł bez problemu wyjechać przez trzy miesiące co najmniej. Mamy prawo wjazdu takie turystyczne, bezwizowe. Jednakowoż jest zmiana, ponieważ potrzebujemy ubezpieczenia zdrowotnego.
Właśnie o to chciałem spytać. W Europie jest coś takiego jak europejska karta ubezpieczenia zdrowotnego, mogę sobie pójść do szpitala we Włoszech i udawać, że powinni mnie przyjąć. Może przyjmą, może nie, inna sprawa. Ale jak będzie teraz z Wielką Brytanią?
Teraz w tej chwili osoby, które będą przybywające po brexicie będą musiały sobie zapłacić za wszelkie leczenie, które będzie się tu dokonywać. Albo przez ubezpieczenie, albo gotówką.
Gotówką to wyjdzie trochę drogo, czyli proszę państwa, jak Wielka Brytania wyjdzie już z Unii, to pamiętajcie, żeby się ubezpieczyć przed wyjazdem.
Tak jest, jak najbardziej.
No dobrze, Polacy na Wyspach to 911 tysięcy, według spisu, czyli mniej więcej milion naszych rodaków tutaj mieszka na stałe. Czy to jest duża siła jakaś społeczna, polityczna?
Polacy są drugą mniejszością w tej chwili w Wielkiej Brytanii. Polski to jest przede wszystkim drugi język Wielkiej Brytanii. Czy kwestia, czy to jest siła, to jest pytanie. Dlatego, że ekonomicznie jesteśmy potężni, jesteśmy wszędzie, okupujemy każdy sektor. W zasadzie Wielka Brytania nie wyobraża sobie życia bez nas i mówię to całkowicie bez żartu...
Ale to szybko poszło, prawda?
Oczywiście, jak najbardziej. Wielka Brytania ma też starą Polonię, tzw. powojenną, ale myśmy zalali ten kraj entuzjastycznie numerami i w sumie biorąc wszystko pod uwagę, bardzo żeśmy się entuzjastycznie i dobrze zintegrowali ze społeczeństwem brytyjskim.
Zintegrowaliśmy się świetnie, jest nas tutaj milion i pytanie - co zmieni się w życiu Polaków tutaj?
Dla tych, którzy tu są w tej chwili zmieni się sporo. Przede wszystkim zmienimy status imigracyjny. To jest dosyć duże novum dla Polaków tutaj, dlatego że niewiele osób sobie zdaje sprawę, że my w tej chwili mamy status imigracyjny, czyli status obywateli unijnych. Po wyjściu z Unii my ten status tracimy w Wielkiej Brytanii. Musi to być czymś zastąpione. I to będzie Europejski Status Osiedlony.
Nie żebym cokolwiek z tego rozumiał, ale mam nadzieję, że Polacy, którzy tutaj pracują i mieszkają, wiedzą o co chodzi.
A tu by się pan zdziwił, dlatego że niestety nie wszyscy, a powiem nawet więcej - niewielu.
Nie żeby pani wylewała jakiś optymizm z samego rana w moje serce.
To nie budzi również we mnie żadnego optymizmu. A to z tego względy, że jeśli zaniechamy obowiązku zgłoszenia się do Home Office'u, dokonania aplikacji o status, którą musimy dokonać w sposób aktywny, grożą nam dosyć poważne konsekwencje w życiu.
No dobrze, ale jak ja tutaj przyjechałem, to autobusy jeżdżą sobie normalnie, Polacy nadal nimi kierują, nie bacząc, że to nie po tej stronie. Pewnie w szpitalach polskie pielęgniarki, salowe też są, polscy lekarze, ludzie tutaj pracują normalnie i czy będą mogli dalej pracować?
Ci, którzy tutaj są jak najbardziej. Na tym polega cały dowcip ze statusem osiedlonym. To chodzi o zachowanie tych praw, które teraz mamy, czyli prawo do pracy, prawo do leczenia, prawo do wynajmowania mieszkań i prowadzenia pojazdów.
Czyli jeśli dobrze rozumiem, ci, którzy już tu są, sobie poradzą. Gorzej będzie tutaj przyjechać i legalnie pracować tym naszym rodakom z kraju, którzy będą chcieli jednak szukać swojego szczęścia na Wyspach.
To będzie zupełnie inna historia. To jest zupełnie inny system, który się otwiera dla obywateli unijnych po brexicie. To są pierwsze trzy miesiące wjazdu, kiedy możemy sobie przyjechać i robić sobie, co chcemy, a potem wchodzimy w inny system imigracyjny.
Barbara Drozdowicz, Polka pomagająca Polakom w Londynie jest państwa i moim gościem. Pani Barbaro, Polacy w Londynie to nie tylko sukcesy naszych finansistów w City, to nie tylko ci, którzy się tutaj osiedlili i świetnie sobie radzą, ale to także 27 Polaków, którzy tej zimy nie przeżyli, którzy zamarzli jako bezdomni na ulicach Wielkiej Brytanii.
Niestety, jest to smutna prawda. Polacy w Wielkiej Brytanii generalnie radzą sobie dobrze. My szacujemy, jako organizacja pomocowa, pomagająca osobom, które mają problemy z adaptacją do życia w Wielkiej Brytanii lub napotykają na realne problemy, że w okolicach nawet do 20 proc. naszych rodaków tutaj przeżywa jakąś formę kryzysu.
Co to znaczy: forma kryzysu? Czy to jest forma depresji, bo są daleko od domu, czy coś poważniejszego w tym sensie, że zagraża to ich fizycznemu bezpieczeństwu?
Mówimy tutaj o takim kryzysie jak np. kryzys finansowy, czyli niezdolność opłacenia mieszkania, to jest bezpośrednie zagrożenie bezdomnością, to jest brak dostępu do pomocy socjalnej. Bardzo często te fakty wynikają z tego, że albo nie znamy języka, albo nie umiemy poruszać się w zupełnie innej rzeczywistości administracyjnej, która tutaj całkowicie się różni. Do tego dochodzi również niestety wpływ referendum brexitowego - i to przeniesie się na sytuację najuboższych Polaków po brexicie, ponieważ podejrzewamy, że coraz większe cięcia w budżecie doprowadzą do ograniczenia dostępu do pomocy dla naszych rodaków.
To są problemy, z którymi Polacy się borykają. A jak im pani pomaga, jak pani organizacja o bardzo skomplikowanej nazwie pomaga naszym rodakom, którzy tutaj przychodzą?
Przede wszystkim tłumaczymy, jakie mają prawa, to jest początek pomocy. Po drugie udzielamy informacji oraz porady prawnej w kontekście zasiłków, pomocy socjalnej, dostępu do systemu zdrowotnego...
Wy jesteście tylko w Londynie?
Obsługujemy głównie Londyn, natomiast poprzez partnerów pracujemy również w innych częściach kraju jak Birmingham czy Manchester.
W czym pomagacie? Z czym mogę przyjść, jeśli powinie mi się tutaj noga?
Np. traci pan pracę, nie ma pan żadnych oszczędności, z czego żyć?
Jak mnie wyrzuci RMF, to stracę...
W takiej sytuacji przychodzi pan do nas i wtedy zrobimy ocenę, czy należą się panu zasiłki, jakie to będą zasiłki, może jest jakaś forma wsparcia kosztów mieszkaniowych - bo to są bardzo wysokie koszty w Wielkiej Brytanii, to jest niedoceniane zupełnie przez naszych rodaków. Pomożemy znaleźć pracę, nauczymy pana angielskiego.
Żyć, nie umierać. Mam takie pytanie o smutniejszą jednak stronę życia tutaj. Pobito Rumunkę, chuligani, którzy ją pobili, myśleli, że jest Polką. Czy tego typu przypadków jest więcej, czy to po prostu smutna strona życia w międzynarodowym społeczeństwie?
Te wypadki zdarzały się dosyć często po referendum. Sytuacja się trochę wyciszyła wskutek tego, że jak w ciągu ostatnich prawie trzech lat właściwie niewiele się działo wokół Brexitu i sytuacja się uspokoiła, ale w tej chwili już zbieramy informacje ze społeczności, że zaczynają się pojawiać pewne niesnaski społeczne, pewna wrogość w stosunku do Polaków tu i tam. I obawiamy się, że to może wrócić po samej dacie brexitu.
Padło tu słowo "wrócić". Pani Barbaro, pani tu przyjechała rok - dziewięć lat temu. A wróci pani do Polski?
Czy wrócę do Polski? To jest bardzo duże pytanie. To nie jest pytanie, na które...
Miejmy nadzieję, że rodzina w Polsce chwilowo nie słyszy. Szczerze.
To jest bardzo trudne pytanie, naprawdę trudne. Wielu z naszych rodaków w tej chwili generalnie łamie sobie głowę, czy będzie wracać czy nie i decyzje są oparte m.in. na tym, czy oni się czują tutaj "chceni" przez społeczeństwo brytyjskie.
A jesteśmy tutaj przez Brytyjczyków postrzegani pozytywnie?
Generalnie tak.
Oni nas tu chcą? Pani powiedziała, że nie wyobrażają sobie życia bez nas.
Ale to trochę zajęło czasu, żebyśmy doszli do tego punktu. W 2016, po referendum - referendum rozeszło się o to, że raczej byliśmy tutaj przybyszami. Teraz po przemyśleniu sprawy staliśmy się nagle członkiem społeczności lokalnych i o to generalnie chodziło i to jest dobra rzeczy wynikająca z Brexitu. Jedna z naprawdę nielicznych.
Polacy biorą udział w tych protestach, które się tutaj przetaczają przez Londyn?
Niektórzy oczywiście jak najbardziej - inni nie do końca.
A są Polacy, którzy są zwolennikami Brexitu?
Jasne, że są - oczywiście, jak najbardziej.