„Na Covid-19 choruje coraz więcej osób w wieku 40- i 50-lat. Stanowią one nawet ok. 50 proc. na oddziałach intensywnej terapii” – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Konstanty Szułdrzyński. Lekarz Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA i członek Rady Medycznej przy premierze opowiedział Marcinowi Zaborskiemu o jeszcze jednym, niepokojącym trendzie związanym z koronawirusem. „Zaczyna brakować ludzi do obsługi respiratorów i doglądania pacjentów podłączonych do tych respiratorów ” – przyznał anestezjolog.
Trochę przekroczyła nasze oczekiwania liczba zakażeń koronawirusem w ostatnich dniach - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr Konstanty Szułdrzyński. Lekarz w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA i członek Rady Medycznej przy premierze zaznaczył, że w związku z tym "pod koniec tego tygodnia będą podejmowane kolejne decyzje" dotyczące restrykcji.
Marcin Zaborski zapytał lekarza Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA i członka Rady Medycznej przy premierze także o możliwość wprowadzenia przez rząd covidowych obostrzeń na Wielkanoc. Co będzie na święta? Zobaczymy. Sytuacja jest bardzo dynamiczna - odpowiedział Szułdrzyński.
Rozmowy toczą się na temat tego, co można zrobić, żeby zahamować rozwój epidemii. W tej chwili strategia jest trochę inna, niż była rok temu, czy nawet podczas drugiej fali jesienią. Te działania są dużo bardziej zniuansowane i dużo bardziej regionalnie rozkładane, a nie dotyczą całego kraju - dodał medyk.
Jeśli zależy nam na dobru naszych najbliższych to powinniśmy się izolować tak długo, jak długo wszyscy czy większa część naszego społeczeństwa nie będzie zaszczepiona. Tu nie ma miękkiej gry - zaznaczył anestezjolog.
Dr Szułdrzyński na antenie RMF FM skomentował także ostatnie doniesienia dotyczące problemów ze szczepionką firmy AstraZeneca.
To, że ktoś się czegoś boi, nie znaczy, że ma rację zawsze. Ryzyko powikłań po szczepionce jest nieporównywalnie mniejsze, niż ryzyko ciężkiego przebiegu Covid-19 - wytłumaczył lekarz.
Jeśli byśmy 20 milionom ludzi podali witaminę C domięśniowo to myślę, że objawy uboczne wystąpiłyby u większej ilości ludzi, niż u tych, u których opisano powikłania po szczepionce przeciw Covid-19. Takie powikłania zawsze przy stosowaniu preparatów są. Ważne w tej chwili, żeby ustalić, jaki jest związek tych powikłań ze szczepionką, czy to tak naprawdę jest związane z jej podaniem, czy to zbieg okoliczności - powiedział Szułdrzyński, dodając: Jeśli to ma związek ze szczepionką, to czy jesteśmy w stanie zidentyfikować pewne cechy osobnicze tych ludzi, u których powikłania występują i ewentualnie te osoby szczepić inną szczepionką.
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski pytał swojego gościa o to, czy testy na obecność przeciwciał Covid-19 dostępne w sklepach spożywczych takich jak Biedronka i Lidl mogą wpłynąć na walkę z pandemią.
Niestety one ją zmienią - stwierdził dr Konstanty Szułdrzyński.
Będą siały dezinformację. Niestety, wszystko wskazuje na to, że nie są to te testy, które by spełniały normy wyrobu medycznego, takiego który się nadaje do diagnostyki i informacje, które będą dostarczały na temat tego czy ktoś jest chory czy zdrowy, czy ma odporność na koronawirusa, są niezgodne z rzeczywistością - tłumaczył członek Rady Medycznej przy premierze. Nie będą kłamać wprost. Po prostu nie mają wystarczającej czułości - dodał.
Lekarz anestezjolog z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA był też pytany o to, czy zaszczepieni medycy, ze względu na zmniejszenie ryzyka zakażenia Covid-19, powinni dostawać mniejsze dodatki do pensji. Szułdrzyński podkreślał, że mimo akcji szczepień, lekarze wciąż nie mają lekkiego życia.
To tak jakby pytać, dlaczego górnicy mają wyższą pensję niż na przykład sprzedawcy warzyw. Dlatego, że ciężej pracują - stwierdził. Przy pacjentach z covidem pracuje się w bardzo ciężkich warunkach. Tego póki co szczepionka nie zmieniła - powiedział gość RMF FM.
Marcin Zaborski, RMF FM: Czy rząd pyta was, Radę Medyczną przy premierze, czy powinniśmy się zbroić na Wielkanoc? Czy powinniśmy zamykać się na święta?
Konstanty Szułdrzyński: Tych tematów jest dosyć dużo, na które rozmawiamy. Ja myślę, że takie najtrudniejsze decyzje dotyczą jednak polityki dotyczącej szczepionek. Natomiast, co będzie na święta, zobaczymy. Tak naprawdę sytuacja jest bardzo dynamiczna. Myślę, że troszkę jednak przekroczyła nasze oczekiwania ta liczba przypadków w ostatnich dniach i myślę, że pod koniec tego tygodnia będą podejmowane kolejne decyzje.
Pytanie, czy rozmawiacie np. o tym jako eksperci medyczni doradzający rządowi, co z kościołami na Wielkanoc? Czy tutaj należy je zamykać, a przynajmniej przymknąć do nich drzwi, choć trochę?
Na ten temat nie było rozmów. Natomiast rzeczywiście rozmowy się toczą na temat tego, co można zrobić, żeby zahamować trochę rozwój epidemii. Myślę, że wszyscy widzimy, że w tej chwili strategia jest troszkę inna niż była rok temu czy nawet podczas drugiej fali jesienią. I te działania są dużo bardziej zniuansowane i bardziej regionalnie rozkładane, a nie dotyczą całego kraju.
No tak. Rok temu na Wielkanoc mieliśmy kilkaset przypadków dziennie. Teraz mamy kilkanaście albo ponad 20 tysięcy przypadków zakażenia jednego dnia. I pytanie, czego można nauczyć się sięgając do przeszłości, np. do Bożego Narodzenia, bo pani prof. Anna Piekarska z Rady Medycznej przy premierze mówi tak w Wirtualnej Polsce: "Każda migracja to paliwo dla epidemii. 6 stycznia mieliśmy mnóstwo przyjęć starszych ludzi z ostrym zakażeniem. Wirusa prawdopodobnie przywieźli im młodzi członkowie rodzin na święta Bożego Narodzenia".
Tak, dokładnie to samo było w Warszawie, prawda. Natomiast to, czego nas to uczy, no uczy nas to chyba odpowiedzialności. To znaczy, że wirusa nie jesteśmy w stanie oszukać. Możemy oszukać władze państwowe, możemy oszukać kontrolę, możemy oszukać przepisy mówiące o izolacji czy kwarantannie. Natomiast nie oszukamy wirusa. Jeśli zależy nam na dobru naszych najbliższych, to powinniśmy się izolować tak długo, jak długo wszyscy czy większa część naszego społeczeństwa nie będzie zaszczepiona. Po prostu tutaj nie ma, jak to mówią, w skrócie - nie ma miękkiej gry.
Tylko że my w grudniu, mam wrażenie, próbowaliśmy zagrać taką miękką grę, panie doktorze. Pamięta pan te samoloty, które wysyłaliśmy masowo na Wyspy Brytyjskie, żeby Polacy mogli tu przylecieć. Przylatywali na święta Bożego Narodzenia, a my ich wtedy nie badaliśmy, nie testowaliśmy, chociaż wiedzieliśmy, że na Wyspach Brytyjskich jest problem z tą nową odmianą koronawirusa. Wy jako Rada Medyczna mówiliście wtedy rządowi: to jest błąd?
My jako Rada Medyczna jesteśmy zwoływani na sygnał pana premiera i odpowiadamy na te pytania, o które się nas pyta. Wtedy ta sytuacja była dość dynamiczna i akurat się odbywała między posiedzeniami Rady Medycznej...
A to brzmi bardzo niepokojąco, panie doktorze, jeśli to jest tak, że tylko mówicie, o czymś, jeśli rząd zapyta. Może jednak powinien być ktoś, kto rządowi podpowie, że popełnia błąd, jeśli go popełnia? Nawet jeśli rząd nie pyta.
Tak, tak. Więc my oczywiście formułujemy opinie takie bardziej oficjalne na prośbę pana premiera, rozmawiamy z panem premierem. Ale oprócz tego formułujemy swoje własne opinie, czasem również nie pytani. Natomiast wtedy, jeśli chodzi o to, jak wracamy do tematu tych samolotów, to sytuacja była bardzo... Szybko się rozwijała na przestrzeni kilku dni i myślę, że już w momencie, kiedy samoloty przyleciały, to wszyscy się zorientowali, że to był błąd. Ale tak naprawdę my się dowiedzieliśmy o tym po fakcie. zresztą tak samo, jak cała opinia społeczna.
Prawie co dziesiąty chory na covid w szpitalu potrzebuje respiratora. Statystyki są takie, że używamy teraz około 70% takich urządzeń przewidzianych dla pacjentów covidowych. To jest średnia. Ale są miejsca, gdzie tych respiratorów już brakuje. Jak to jest w CSK MSWiA w Warszawie?
Respiratorów tutaj nie brakuje, bo rzeczywiście respiratorów jest dosyć dużo i własnych, i takich z Agencji Rezerw Strategicznych. Natomiast problem jest ten sam, co podejrzewam, że w całym kraju. To znaczy: zaczyna bardzo brakować ludzi do obsługi tych respiratorów i do doglądania pacjentów podłączonych do tych respiratorów. A są oni leczeni nie tylko w warunkach intensywnej terapii, ale też innych oddziałów.
No bo już kilkadziesiąt godzin temu ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie, Grażyna Cholewińska-Szymańska, mówiła w TVN24 tak: "W zasadzie od jakichś 2 tygodni mamy zajęte 100% łóżek i 100% respiratorów".
To wygląda podobnie rzeczywiście, i to, co nas w tej chwili bardzo niepokoi, to narastająca liczba pacjentów wymagających wentylacji mechanicznej płuc, którzy są leczeni w warunkach Szpitala Narodowego, prawda. Jeśli mamy jakiekolwiek wolne miejsca, staramy się tych pacjentów ze stadionu przyjmować, natomiast tych rezerw nie ma.
A widzi pan w szpitalu MSWiA w Warszawie coraz więcej młodych pacjentów covidowych?
To jest coś, o czym właściwie wszyscy donoszą. My też to widzimy, że jest coraz więcej osób w wieku lat około 40, tak pomiędzy 40 a 50 lat. I to jest rzeczywiście coś nowego, bo to zawsze osoby w takim wieku się pojawiały, więc to nie jest tak, że ta choroba dotyczyła wyłącznie osób w podeszłym wieku i z licznymi chorobami towarzyszącymi. Zawsze ci 30, 40, nawet dwudziestokilkulatkowie byli na intensywnej terapii. Ale teraz rzeczywiście jest ich niezwykle duży odsetek. Ja bym powiedział, że to nawet jest około 50% pacjentów w oddziałach intensywnej terapii naszych.
Spoglądamy na Europę i słuchamy, co się dzieje w ostatnich godzinach. A w ostatnich godzinach kolejne kraje zawieszają szczepienia antycovidowe preparatem AstraZeneca. To są Francja, to są Niemcy, Włochy, jeszcze inne kraje. My nie wprowadzamy żadnych zmian. U nas stosujemy taktykę: spokojnie, poczekajmy, co się wydarzy. To dobrze?
Myślę, że dobrze. To jest tak. Jeślibyśmy 20 milionom ludzi w Europie podali witaminę C domięśniowo, to ja myślę, że objawy uboczne wystąpiłyby u większej liczby ludzi niż u tych, u których opisano powikłania po szczepionce. Takie powikłania zawsze przy stosowaniu preparatów są. To, co jest bardzo ważna w tej chwili, to żeby ustalić, jaki jest związek tych powikłań ze szczepionką. Czyli czy to tak naprawdę jest związane z podaniem szczepionki, czy to jest zbieg okoliczności, który przy takich milionach dawek może się zdarzyć. A druga rzecz - jeśli to ma związek ze szczepionką, to czy jesteśmy w stanie zidentyfikować pewne cechy osobnicze tych ludzi, u których tego rodzaju powikłania występują i ewentualnie te osoby szczepić inną szczepionką, bo mamy parę tych szczepionek do wyboru.
Czytam i słucham o lekarzach, którzy nie chcą się szczepić tą szczepionką, mówią o tym dyrektorom w swoich szpitalach w Częstochowie czy w jeszcze innych miejscach. Mówią, że poczekają na inny preparat. Tego preparatu nie przyjmą. To, jako pacjenta, mnie nie uspokaja.
Nie, to nie uspokaja oczywiście, natomiast to, że ktoś się czegoś boi, to nie znaczy, że ma rację zawsze. W związku z tym bym jednak radził szczepić się tym, co jest, ponieważ ryzyko powikłań jest nieporównywalnie mniejsze niż ryzyko ciężkiego przebiegu czy nawet zgonu w przebiegu choroby Covid-19. W związku z tym tu trzeba wyważyć te dwa ryzyka. Ryzyko związane z zakażeniem koronawirusem jest ryzykiem realnym i ryzyko powikłań jest duże. Natomiast ryzyko powikłań związane ze szczepionką jest i nikt nie mówił, że jego nie ma, ale ono jest znikomo małe.