"Harris czy Trump? Niektórzy mówią, że przyszłość Europy zależy od wyborów w Ameryce, podczas gdy zależy ona przede wszystkim od nas" – napisał w sobotę na platformie X premier Donald Tusk, odnosząc się do zbliżających się wyborów w USA. "Bez względu na wynik, era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca" – dopowiedział szef rządu.

"Harris czy Trump? Niektórzy mówią, że przyszłość Europy zależy od wyborów w Ameryce, podczas gdy zależy ona przede wszystkim od nas. Pod warunkiem, że Europa w końcu dorośnie i uwierzy we własną siłę. Bez względu na wynik, era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca" - napisał po angielsku na platformie X Donald Tusk.

Nieco inne zdanie, niż to przedstawione w sobotę przez polskiego premiera, da się słyszeć za naszą zachodnią granicą.

"Druga kadencja Trumpa byłaby dramatem dla Europy. Europejczycy byliby w dużej mierze osamotnieni w obronie Ukrainy" - ocenił niemiecki portal RND, wskazując na fakt, że Niemcy i Francja znajdują się na trudnych wewnętrznych wodach politycznych i nie podążają w tym samym kierunku. "Taka konstelacja może oznaczać porażkę Ukrainy" - ostrzega RND.

W opinii dziennikarzy portalu, zwycięstwo Trumpa wystawiłoby UE na "egzystencjalną próbę". Argumentowali to m.in. aktywnością na Starym Kontynencie silnych prawicowych populizmów i antydemokratów, którzy utrudniają zajęcie jednolitego stanowiska wobec USA.

Portal RND zwraca także uwagę na europejsko-amerykańskie zależności handlowe. Ocenia on, że wygrana Donald Trumpa również i w tym kontekście nie przyniosłaby niczego dobrego dla Europy, szczególnie dla Niemiec jako kraju eksportującego.

Niemieccy dziennikarze przewidują, że Kamala Harris, nawet jeśli wygra, nie będzie w stanie powstrzymać kurczącego się globalnego znaczenia Europy. "Europa może to zrobić tylko sama" - podkreślają, upatrując nadziei m.in. w realizacji reform, takich jak wspólna obrona.

RND zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. "Ostatnio obóz Harris wydawał się pozostawać w tyle. Nie należy jednak lekceważyć faktu, że jeden zwolennik Trumpa jest tak głośny, jak pięciu zwolenników Harris" - zauważył portal.

Kto będzie rządził Ameryką? Specjalne wydanie Przeglądu zagranicznegoPrzegląd zagraniczny

Harris prowadzi w sondażach. Czy może jednak spać spokojnie?

Według piątkowych analiz amerykańskiego "Newsweeka" Kamala Harris utrzymuje niewielką przewagę nad Donaldem Trumpem zarówno w sondażach ogólnokrajowych, jak i w siedmiu stanach wahających się, które są kluczowe dla wyników wyborów. Serwis FiveThirtyEight wskazuje na przewagę Harris rzędu 1,2 punktu procentowego - 48 proc. wyborców wyraża poparcie dla niej, a 46,8 proc. dla Trumpa. Podobny wynik przyniósł sondaż dla "New York Timesa", gdzie demokratka zdobywa 49 proc. do 48 proc. dla kandydata republikanów, co daje jej jeden punkt przewagi. Odmienne wyniki prezentuje RealClearPolitics. Tu przewagę zanotował były prezydent, który osiągnął 48,4 proc., podczas gdy urzędująca wiceprezydentka - 48,1.

Choć obecna wiceprezydent prowadzi w sondażach, część ekspertów wskazuje, że jej prowadzenie jest zbyt małe, żeby przełożyło się na końcowy pozytywny rezultat.

Amerykanie wybiorą nowego prezydenta już w najbliższy wtorek, 5 listopada. Na sytuację za oceanem z zainteresowaniem patrzy cały świat. W Europie od dawna dyskutuje się m.in., jaka będzie przyszłość pomocy wojennej dla Ukrainy czy sojuszu NATO, jeśli do władzy dojdzie republikanin Donald Trump. Były prezydent wyrażał sceptycyzm np. wobec amerykańskiego zaangażowania w wojnę w Ukrainie na poziomie reprezentowanym przez Joe Bidena.