"Podejście, poświęcenie, charakter piłkarzy największym pozytywem" - powiedział trener reprezentacji Polski Fernando Santos po zwycięstwie w Warszawie nad Albanią 1:0 w meczu eliminacji mistrzostw Europy.
Polacy przynajmniej w kwestii wyniku zrehabilitowali się za piątkową porażkę w Pradze z Czechami 1:3.
Chodziło o to, żeby zareagować na porażkę i to nam się udało. Najbardziej podobało mi się właśnie podejście zawodników, ich poświęcenie, charakter, solidarność na boisku. To bez wątpienia największy pozytyw. Jednak jako kolektyw możemy być lepsi i będziemy lepsi, ten zespół będzie się zmieniał, będzie ewoluował, ale na to potrzeba czasu - powiedział portugalski szkoleniowiec na konferencji prasowej.
Ocenił, że to bardzo ważne zwycięstwo, a do tego sprawiedliwe. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, stworzyliśmy więcej sytuacji - podkreślił Santos.
Jego zdaniem nie bez znaczenia było też wsparcie publiczności. Było za nami 55 tysięcy kibiców, którzy cierpieli razem z reprezentacją, wspólnie walczyli o tę wygraną - zauważył.
Ze słów selekcjonera wynikało, że jest przekonany, iż czas będzie działał na korzyść jego i jego piłkarzy.
Treningi i mecze będą nam dawać dużo odpowiedzi. Za nami dopiero początek wspólnej pracy. Ten zespół będzie ewoluował, będziemy coraz więcej wiedzieć o zawodnikach, będziemy znać ich coraz lepiej, ich charakterystykę, a wszystko po to, żeby ich lepiej wykorzystywać na boisku - tłumaczył.
W jego opinii polska drużyna powinna i będzie grać lepiej.
Myślę, że możemy grać lepiej, ale solidarność, współpraca, zaangażowanie i koncentracja to punkt wyjścia, żebyśmy mogli zacząć grać lepiej. Musimy dopracować momenty, kiedy jesteśmy przy piłce, musimy popracować nad planem akcji, żebyśmy mogli zagrać też ładniej, efektowniej. Zrobimy wszystko, by ta ekipa ewaluowała w dobrą stronę, ale też, żeby szły za tym zwycięstwa - podsumował Santos.
Kolejne spotkania reprezentacja Polski rozegra w czerwcu. Prawdopodobnie zagra jeden mecz towarzyski i zmierzy się na wyjeździe z Mołdawią w kwalifikacjach Euro 2024.