"Polska to bardzo mocny zespół, (…) mecz będzie dla nas bardzo trudny" - mówił selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Włoch Roberto Mancini przed niedzielnym pojedynkiem obu zespołów w Lidze Narodów. Choć spotkanie zadecyduje najprawdopodobniej o tym, kto zajmie drugie miejsce w grupie, Mancini podkreślał, że "niedzielny mecz to nie jest finał".
W czasie przedmeczowej konferencji prasowej włoski szkoleniowiec zaznaczył, że najważniejsze jest dla niego, by jego drużyna zakwalifikowała się do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Najbliższy pojedynek z biało-czerwonymi, na Stadionie Śląskim w Chorzowie, ma być natomiast kolejnym krokiem "w procesie dorastania" reprezentacji Włoch.
W tabeli grupy A3 Ligi Narodów Włosi zajmują obecnie trzecie miejsce, ale mają identyczny dorobek punktowy jak Polacy: zdobyli dotąd jeden punkt. A zapisali go na swym koncie właśnie w meczu z biało-czerwonymi: 7 września w Bolonii drużyny te zremisowały 1:1. Trzy dni później "Azzurri" ulegli zaś na wyjeździe Portugalczykom 0:1 (ci ostatni przewodzą obecnie grupie z kompletem 6 punktów na koncie).
Nie sądzę, aby remis w pierwszym meczu z Polską nie był sprawiedliwym wynikiem, nie sądzę, że nasz rywal powinien osiągnąć coś więcej - stwierdził teraz Roberto Mancini.
Odnosząc się zaś do czwartkowej wygranej Portugalczyków z Polakami 3:2, stwierdził, że jego zdaniem "Portugalia zasłużyła na zwycięstwo".
To bardzo dobra ekipa, zdecydowany lider grupy - podkreślił szkoleniowiec.
Z uznaniem wypowiedział się jednak również o ekipie trenera Jerzego Brzęczka.
Polska to bardzo mocny zespół. Jest w nim bardzo wielu utalentowanych piłkarzy. Jestem przekonany, że niedzielny mecz będzie dla nas bardzo trudny - mówił.
Zdradził także, że w wyjściowej jedenastce na niedzielne spotkanie nie będzie w porównaniu z pojedynkiem z Portugalią rewolucyjnych zmian.