Rodzice Julesa Bianchiego, który uległ ciężkiemu wypadkowi podczas wyścigu Formuły 1 na torze Suzuka w Japonii, potwierdzili, że ich syn jest w stanie krytycznym, ale stabilnym. "Jules cierpi z powodu ciężkiego uszkodzenia pourazowego mózgu" - czytamy w oświadczeniu rodziny rannego kierowcy.
Philippe i Christine Bianchi po prawie 24-godzinnej podróży przylecieli w poniedziałek do Japonii i obecnie przebywają w klinice w Yokkaichi, gdzie hospitalizowany jest ich syn.
Do Japonii dotarł już także lekarz Michaela Schumachera, Gerard Saillant. Jest on dyrektorem instytutu uszkodzenia mózgu i rdzenia kręgowego w Paryżu. Pomagał Schumacherowi w pierwszych dobach po wypadku na nartach, któremu były kierowca F1 uległ pod koniec zeszłego roku - upadł wówczas tak niefortunnie, że doszło do uszkodzenia mózgu.
Na zaproszenie teamu Ferrari do Japonii ma przylecieć również profesor Alessandro Frati, neurochirurg z Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie. Będzie opiekował się rannym Bianchim, który jest członkiem Akademii Ferrari.
Tragiczny wypadek z udziałem Bianchiego miał miejsce podczas niedzielnego wyścigu Formuły 1 o GP Japonii. Kierowca doznał rozległych obrażeń głowy. Z toru został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł zabieg usunięcia z mózgu krwiaka.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) wszczęła już oficjalne dochodzenie w sprawie wypadku. Szef FIA Jean Todt zażądał od dyrektora wyścigu Charlie Whitinga szczegółowego raportu dotyczącego przyczyn wypadku.
(edbie)