Dwa groźne pożary w sylwestrową noc w Śląskiem. W Tarnowskich Górach palił się dom jednorodzinny. Z kolei w Katowicach pożar wybuchł na budowie nowego osiedla.

W Tarnowskich Górach paliło się poddasze domu. Kiedy pożar wybuchł, w środku było 5 osób. Wszystkie wyszły na zewnątrz jeszcze przed przyjazdem strażaków.

Nie ma poszkodowanych, ale w zapaliły się tam także dwa samochody. Akcja strażaków skończyła się przed 4:00.

Natomiast w Katowicach paliła się ściana i dach nowobudowanego bloku oraz składowane tam materiały budowalne. Jak powiedział reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi jeden ze strażaków, najprawdopodobniej było to podpalenie.

W czasie sylwestrowej nocy strażacy w całym regionie zanotowali też prawie 200 wyjazdów związanych z użyciem fajerwerków. To były w zdecydowanej większości szybko ugaszone, niegroźne pożary.

Pożar choinki w Raciborzu

Po północy doszło do pożaru choinki bożonarodzeniowej, stojącej na Rynku w Raciborzu. W pierwszej kolejności zareagowali świadkowie, którzy użyli gaśnic, na miejsce skierowano zastęp strażaków, którzy dogasili pożar. Ogień zniszczył dolną część choinki. Według dotychczasowych ustaleń przyczyną pożaru było podpalenie - powiedział dyżurny Komendy Powiatowej PSP w Raciborzu.

Największa impreza plenerowa - Sylwester z Dwójką - odbywała się na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie stary rok żegnało i witało nowy kilkadziesiąt tysięcy osób. St. asp. Lucjan Pokorski z Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie poinformował nocą, że mundurowi odnotowali jedynie kilka incydentów związanych z nadużyciem alkoholu.

Ponad 1200 interwencji w całym kraju

Ponad 1200 interwencji razy interweniowali strażacy ostatniej doby 2024 roku, z czego około tysiąca zgłoszeń odebrali między północą, a drugą w nocy.

Połowa z wezwań dotyczyła pożarów wywołanych fajerwerkami. W 28 przypadkach gasić trzeba było budynki mieszkalne, w kilkunastu przypadkach samochody oraz budynki magazynowe i produkcyjne.

Wśród wszystkich zgłoszeń - 161 było fałszywymi alarmami. Najwięcej razy strażacy wyjeżdżali na Śląsku, na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku.

W woj. świętokrzyskim, oprócz walki z ogniem - mieli też inne, nietypowe zadanie. Zostali bowiem wezwani do spłoszonego psa, który utknął w ogrodzeniu.