"Mamy bardzo równą kadrę – i to szerszą niż tych siedmiu zawodników, którzy przyjechali do Klingenthal. Pogoda płata czasem figle, ale myślę, że jak na początek sezonu nie jest źle" – mówi Maciejowi Jermakowowi skoczek Dawid Kubacki. "Szkoda miejsca na podium w drużynówce, ale nie wolno się załamywać. Walczymy dalej" – podkreśla.
Maciej Jermakow: Zajęliście czwarte miejsce w konkursie drużynowym. Mogło być chyba lepiej?
Dawid Kubacki: Myślę, że w drugiej serii na pewno powalczylibyśmy lepiej. Ten mój pierwszy skok nie był zły, po analizach uważam, że był całkiem dobry. Przeszkodził lekki przeciąg na buli, w takich warunkach nie udało się za daleko odlecieć. Poza tym nie mam do tego skoku zastrzeżeń, było w porządku.
Czasem pogoda spłata figla, ale uważam, że i tak jak na pierwszy start nie było bardzo źle. Niewiele nam brakło do podium. Wiadomo, że zawsze szkoda tego miejsca i tych paru punktów, ale nie wolno się tym załamywać. Dzisiaj walczymy dalej i postaramy się o dobre wyniki.
Jeżeli pogoda dopisze, to chyba możemy być optymistami, bo początek sezonu wychodzi wam jak na razie fantastycznie. Gdzieniegdzie w mediach można przeczytać o "siedmiu wspaniałych", bo kadra jest w tym roku wyrównana. Atmosfera w kadrze jest adekwatna do wyników czy tonujecie trochę nastroje, żeby emocje nie wzięły góry?
"Siedmiu wspaniałych" to może trochę przesadnie powiedziane. Mamy bardzo równą kadrę i to nie tylko tych siedmiu zawodników, bo tym, którzy nie przyjechali tutaj do Klingenthal, też niewiele brakowało. Na sprawdzianach to było w granicach metra, dwóch, to nie są duże różnice. Tą dobrą kadrę mamy dużo szerszą, więc pod tym względem jest bardzo fajnie.