Kryzys na Bliskim Wschodzie, gospodarka i aborcja były głównymi tematami wtorkowej debaty kandydatów na wiceprezydenta USA, Tima Walza i J.D. Vance'a. W odróżnieniu od pojedynków Donalda Trumpa z Kamalą Harris, dyskusja była znacznie spokojniejsza i skupiona na szczegółach programów kandydatów.
Gubernator Minnesoty Walz (Partia Demokratyczna) i senator z Ohio Vance (Partia Republikańska) starli się w studiu telewizji CBS w Nowym Jorku w prawdopodobnie ostatniej debacie telewizyjnej przed wyborami 5 listopada. Choć na scenie nie brakowało wzajemnych oskarżeń, klimat dyskusji był w większości pozbawiony ostrych werbalnych potyczek kandydatów na prezydenta. A obaj kandydaci niejednokrotnie przyznawali sobie rację i deklarowali wiarę w dobrą wolę przeciwników.
Choć debata była niemal w całości poświęcona sprawom polityki krajowej: gospodarki, służby zdrowia, aborcji, prawu do posiadania broni, czy przyszłości amerykańskiej demokracji - ani słowem nie wspomniano o wojnie w Ukrainie - to kandydaci rozpoczęli od kryzysu na Bliskim Wschodzie i irańskiego ataku rakietowego na Izrael. Żaden z nich nie odpowiedział jednak wprost na pytanie, czy poparłby "prewencyjny" atak Izraela na Iran.
Walz wskazał na słowa Kamali Harris i jej deklaracje, że USA "będzie chronić nasze siły i siły sojusznicze", a Iran poniesie konsekwencje swojego ataku na Izrael. Oskarżył też Trumpa o przyczynienie się do rozwiązania umowy atomowej z Iranem, która ograniczała jego program nuklearny i przekonywał, że Ameryka potrzebuje pewnego przywództwa i postawienia na sojusze.
Kiedy nasi sojusznicy widzą, jak Donald Trump zwraca się ku Władimirowi Putinowi, jak zwracał się ku Korei Północnej, kiedy dostrzegają tego typu niestałość, my utrzymamy tę koalicję razem, pozostaniemy zaangażowani - deklarował Walz.
Vance stwierdził natomiast, że to do Izraela należy sposób odpowiedzi na irański atak, a do Ameryki należy "wspieranie naszych sojuszników, gdziekolwiek się znajdują, kiedy walczą ze złymi ludźmi". Przekonywał też, że za prezydentury Trumpa panowała stabilność, bo wrogowie Ameryki się go bali.
Wśród bardziej spornych wątków debaty była też dyskusja o aborcji, choć znany jako jeden z największych przeciwników aborcji J.D. Vance przyznał, że znaczna część wyborców nie podzielała jego poglądów, czego dowodem było referendum w 2023 r. w jego stanie - Ohio - gdzie wyborcy opowiedzieli się za ochroną prawa do aborcji.
Vance zaznaczył też, że on i Trump opowiadają się za utrzymaniem obecnych zróżnicowanych regulacji aborcji w zależności od poszczególnych stanów.