Świeżo po druzgocącej klęsce z Portugalią trzy dni temu, dziś przegraliśmy ze Szkocją 1:2 na PGE Narodowym. To oznacza, że spadliśmy z dywizji A Ligi Narodów, ale to oznacza także, iż kadra Probierza ma naprawdę poważne problemy. Ze Szkocją u siebie przegraliśmy dziś po raz pierwszy od 44 lat. Bramki straciliśmy na początku meczu i w samej jego końcówce.

Piękna szkocka katastrofa na PGE Narodowym

Dla postronnego widza to był dobry mecz. Ofensywna gra z obu stron mogła się podobać. Zarówno Polacy jak i Szkoci starali się konstruować akcje szybko i z pewną fantazją. Nie brakowało błyskawicznych wymian, dryblingów i groźnych strzałów. Obie drużyny strzelały jednak niecelnie, a wśród Biało-Czerwonych fatalną skutecznością "popisał się" Karol Świderski, który zmarnował dwie idealne sytuacje.

Niektórzy powiedzą po tym meczu, że "zabrakło kropki nad 'i'". Ale to nieprawda. Kiedy traci się gola na samym początku meczu, grając przed własną publicznością, należy zadać pytanie o poziom profesjonalizmu i koncentracji. A Polacy stracili gola już w 3. minucie meczu.

Później przeżywaliśmy moment euforii, gdy Kamil Piątkowski fenomenalnym strzałem pod poprzeczkę wyrównał stan spotkania w 59. minucie. Dalsze momenty również zwiastowały, że Polacy mogą ugrać w poniedziałek coś więcej niż tylko remis. Był napór, były szanse, była chwilami rozpaczliwa obrona Szkotów.

W końcówce meczu stało się jednak coś niedobrego i goście całkowicie przejęli inicjatywę. Cała reprezentacja Polski broniła się na własnej połowie i taka postawa brutalnie się zemściła.

Jeśli traci się pierwszego gola w 3. minucie meczu - jest źle. Jeżeli ostatniego gola traci się w 3. minucie doliczonego czasu gry - jest tragicznie. Robertson przejął niezłe dośrodkowanie w nasze pole karne i ustalił wynik meczu strzałem głową. Przegrywamy ze Szkotami na własnym stadionie po raz pierwszy od 44 lat. I żaden z aspektów dzisiejszego spotkania nie daje powodów do dumy.

Polska przegrała w Warszawie ze Szkocją 1:2 w meczu ostatniej kolejki grupy A1 piłkarskiej Ligi Narodów. Ten wynik oznacza, że biało-czerwoni po raz pierwszy w historii rozgrywek spadną z najwyższej dywizji. Goście rozegrają w marcu baraż o utrzymanie.
Polska - Szkocja 1:2 (0:1).

Bramki: dla Polski - Kamil Piątkowski (59); dla Szkocji - John McGinn (3), Andy Robertson (90+3-głową).

Żółta kartka: Polska - Piotr Zieliński; Szkocja - Kenny McLean, Ryan Christie, John McGinn.

Tak padały bramki w meczu Polska-Szkocja

W 3. minucie doliczonego czasu gry Polaków dobija obrońca Liverpoolu Andy Robertson. Przegrywamy na PGE Narodowym ze Szkocją 1:2.

59. minut musieliśmy czekać na gola Polaków w tym meczu, ale było warto. Piłka wycofana przed pole karne i Piątkowski pakuje piłkę pod poprzeczkę bramki strzeżonej przez Gordona. Strzał - stadiony świata.

Do przerwy Polska przegrywa na PGE Narodowym ze Szkocją 0:1. Biało-Czerwonym nie można odmówić woli walki, stworzyli kilka sytuacji, ale to nie tak, że Szkoci prowadzą niezasłużenie. Skorupskiego raz ratowała poprzeczka, a za drugim razem słupek. Oby w drugiej połowie było lepiej.

3. minuta meczu i od razu katastrofa. McGinn pokonuje Skorupskiego precyzyjnym, płaskim strzałem.