Konwencja wyborcza PSL zatwierdziła listy wyborcze tej partii z wyjątkiem listy w Rzeszowie, na której "jedynką" miał być Jan Bury. Ludowcy chcą poczekać aż szef ich klubu odniesie się do zarzutów, które chce mu postawić prokuratura.
Celem zorganizowanej w Warszawie konwencji było formalne zatwierdzenie list ułożonych w ostatnich tygodniach przez wojewódzkie władze Stronnictwa.
Głównym znak zapytania dotyczył tego, czy szef klubu PSL Jan Bury będzie - jak wcześniej zakładano - startował z pierwszego miejsca w Rzeszowie, po tym jak do Sejmu trafił wniosek o uchylenie mu immunitetu - katowicka Prokuratura Apelacyjna chce postawić Buremu zarzuty przekroczenia uprawnień - według prokuratury polityk PSL miał wpływać na decyzje o wyborze niektórych kandydatów na stanowiska w delegaturach NIK.
Naczelny Komitet Wykonawczy PSL, który zebrał się przed konwencją zdecydował, że rzeszowska lista PSL nie zostanie zatwierdzona podczas sobotniej konwencji. Szef PSL Janusz Piechociński wyjaśnił w rozmowie z PAP po zakończeniu posiedzenia NKW, że ludowcy chcą się dowiedzieć, jaką decyzję podejmie Bury.
W podobnym duchu szef PSL wypowiadał się na konferencji prasowej po konwencji podkreślając, że decyzji ws. Burego można się spodziewać w przyszłym tygodniu. Jan Bury to jest dojrzały parlamentarzysta, polityk i człowiek i na pewno wie, co się robi w tej sytuacji - mówił wicepremier.
Zaznaczył też, że ludowcy traktują tę sprawę "z wyjątkową powagą", ale "pierwszy głos należy do osoby, wobec której stawia się zarzuty". Zdaniem Piechocińskiego ludowcy, nie znają wszystkich okoliczności sprawy i chcą się zachować wobec Burego przyzwoicie, a PSL jest partią, która szanuje ludzi, a nie ich opluwa.
Zachowujemy się racjonalnie, każdy obwiniony ma prawo do obrony i do zapoznania się z materiałami śledztwa - podkreślił Piechociński. Dodał, że w przyszłym tygodniu zbiera się Konwent Seniorów i sejmowa komisja regulaminowa "gdzie nie tylko Bury, ale także inni będą mieli kapitalną okazję zapoznać się z wnioskiem (o uchylenie immunitetu)".
Odnosząc się do zatwierdzonych list PSL Piechociński podkreślił, że były one budowane oddolnie, a kandydaci PSL startują tam, gdzie "służą i sprawdzają się w obywatelskiej robocie". Dodał, że wśród nich jest wielu samorządowców. Dla nas te wybory w roku 120-lecia polskiego ruchu ludowego są szczególne. Idziemy z przesłaniem wspólnoty, pracy, życzliwości, umiaru - dodał.
Prezes Stronnictwa na konferencji nie wymieniał nazwisk kandydatów zatwierdzonych na konwencji. Szefowa sztabu wyborczego ludowców Andżelika Możdżanowska stwierdziła, że była to jedynie "konwencja robocza" (kandydaci Stronnictwa mają zostać zaprezentowani na kolejnej konwencji wyborczej ludowców - PAP). Możdżanowska zapowiedziała, że będzie to konwencja programowa, która odbędzie się 12 września pod Warszawą.
Zdaniem rozmówców PAP z PSL na sobotniej konwencji szef partii zapowiedział, że będzie chciał ograniczyć liczbę polityków partii, którzy biorą udział w posiedzeniach Naczelnego Komitetu Wykonawczego partii, ale nie są jego członkami po tym, jak do mediów wyciekły informacje dotyczące tworzenia list w Warszawie i Szczecinie. Wcześniej w sobotę PAP podała, że ostatnie rozmowy na temat kształtu list w tych miastach ludowcy prowadzili jeszcze w piątek.
Według informacji PAP ze źródeł w partii "jedynką" w Warszawie miał być b. lider Stronnictwa Demokratycznego Jan Klimek, który potwierdził, że w piątek wieczorem dostał taką propozycję od szefa PSL i ją przyjął. Ta propozycja nie uzyskała jednak akceptacji Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, który zebrał się w sobotę rano. Źródła zbliżone do NKW podały, że listę w Warszawie otworzy wiceminister sportu Tomasz Jędrzejczak. Z informacji uzyskanych przez PAP wśród działaczy partii wynika, że wcześniej "jedynkę" na warszawskiej liście oferowano m.in. b. wiceszefowi MON gen. Waldemarowi Skrzypczakowi, który odmówił i Grzegorzowi Napieralskiemu, który kilkakrotnie spotkał się z politykami PSL, w tym z szefem partii Januszem Piechocińskim, ale wolał rozmawiać na temat miejsca na liście w rodzinnym Szczecinie.
W piątek po południu Napieralski gościł w warszawskiej PSL, gdzie rozmawiał m.in. z szefem zachodniopomorskiego PSL Jarosławem Rzepą, który ma otwierać listę ludowców w Szczecinie. Pytany przez PAP po tym spotkaniu, czy doszło do porozumienia z ludowcami co do jego startu, współzałożyciel ugrupowania Biało-Czerwoni podkreślił, że zna wielu polityków PSL i chętnie z nimi rozmawia, ale - jak zastrzegł - reprezentuje "duże środowisko polityczne" i jak rozmawia, to w imieniu "swoich przyjaciół".
Oczywiście też padają pytania o mnie osobiście. Nie ma żadnych decyzji o moim przejściu do innej partii. Nic z tych rzeczy się nie wydarzyło - podkreślił.
Źródła zbliżone do kierownictwa partii oceniają, że rozmowy o starcie z list PSL dotyczyły też innych polityków Biało-Czerwonych, co utrudniło porozumienie. Według nich największy problem byłby z zaakceptowaniem współzałożyciela Biało-Czerwonych Andrzeja Rozenka, który wcześniej był politykiem Ruchu Palikota i jest kojarzony z antyklerykalnymi poglądami.
Listy kandydatów na posłów i kandydatury senatorów komitety mogą zgłaszać w Państwowej Komisji Wyborczej do północy 15 września.
(mal)