Po sieci krążą zdjęcia zatopionego niedaleko Odessy na Morzu Czarnym krążownika "Moskwa". Wynika z nich, że rosyjski okręt przełamał się na dwie części. Trudno jednak ocenić autentyczność fotografii. Niektórzy analitycy twierdzą, że zostały one sfałszowane.
Moskwa była flagowym okrętem Floty Czarnomorskiej i jednym z najważniejszych okrętów wojennych Rosji. Jak poinformowało 14 kwietnia wieczorem rosyjskie ministerstwo obrony, okręt zatonął podczas holowania w warunkach sztormu.
Według ukraińskiej armii okręt został trafiony dwiema rakietami manewrującymi Neptun. Wersję tę potwierdziły Stany Zjednoczone. Moskwa twierdzi jednak, że na jednostce doszło do wybuchu amunicji w wyniku czego pojawił się pożar.
Armia rosyjska przekonuje, że wszystkich członków załogi krążownika ewakuowano, jednak pojawiają się liczne informacje o zgonach marynarzy. Wiele rodzin wciąż nie wie, co z ich dziećmi, które służyły na "Moskwie".
Na zdjęciach, które opublikował najpierw odesski portal Dumskaya, a później także stacja Ukraina24, widać, że rosyjski krążownik przełamał się na dwie części, które spoczęły na dnie Morza Czarnego na lewej burcie. Płetwonurek z Odessy Rościsław Kuroczkin w rozmowie z telewizją ocenił, że kadłub krążownika prawdopodobnie "pękł przed zderzeniem z dnem, co wskazuje na uszkodzenie go w rejonie nadbudówki".
W pobliżu wraku można dostrzec także zatopiony rosyjski śmigłowiec Mi-26 lub Ka-27. Helikopter prawdopodobnie próbował ugasić pożar na okręcie.