Nie ma końca śledztwa w sprawie handlu dopalaczami w "alternatywnej kwiaciarni" w Gdańsku. Postępowanie zostało przedłużone do końca roku. Prokuratura musi czekać na opinie biegłych farmaceutów i przesłuchanie ogromnej liczby świadków.
O kwiaciarni informowaliśmy prawie rok temu, po sygnałach otrzymanych od słuchaczy na Gorącą Linię RMF FM. Po naszej interwencji policjanci wielokrotnie zabezpieczali w "kwiaciarni" saszetki z podejrzanym suszem i proszkiem. O dopalaczach mówili tylko w nieoficjalnych rozmowach. Oficjalnie tłumaczyli, że zgodnie z przepisami muszą czekać na wyniki badań sanepidu.
Gdański sanepid wyniki dostał w styczniu. Inspektorzy od razu powiadomili prokuraturę. Badania potwierdziły, że w kwiaciarni sprzedawane były zakazane substancje odurzające. Wykazały także pochodne zwykłych narkotyków oraz lidokainę - środek znieczulający.
Śledztwo do dziś prowadzone jest w sprawie usiłowania wprowadzenia do obrotu środków odurzających. Nikt nie usłyszał w nim zarzutów. Postępowanie przedłuża się, bo biegli muszą przebadać całość zabezpieczonego w kwiaciarni asortymentu. Choć badania przeprowadzone przez sanepid wykazały, które nielegalne substancje można było tam kupić, to śledczy muszą dysponować kolejną, szczegółową opinią.
Badania sanepidu to są badania sanepidu, natomiast prokurator również korzysta z opinii biegłych. Niezależnych. Sanepid na własne potrzeby dokonuje tych badań, przekazał nam informacje, a my dodatkowo też musimy pozyskać opinię. To biegły się wypowiada, czy dana substancja jest środkiem psychotropowym, odurzającym czy jakąkolwiek inną substancją, a sanepid takich uprawnień nie ma. Musimy się utwierdzić w tym, że posiadanie tych środków czy handlowanie nimi jest faktycznie zabronione przez prawo. Dodatkowo musimy mieć opinię biegłego farmaceuty, by poznać dokładny skład chemiczny wykrytych środków leczniczych - tłumaczy Emilia Kępińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Śledztwo przedłuża się także z powodu przesłuchań świadków, a zeznania złożyć muszą aż 193 osoby. Dane większości z nich śledczy uzyskali z Narodowego Funduszu Zdrowia. To pacjenci, którzy potrzebowali pomocy medycznej lub porady lekarza po zatruciach dopalaczami. Prokurator osobiście ma przesłuchać 100 osób, a policja 93. Te przesłuchania trwają. Na podstawie tych zeznań będziemy ustalać, czy kupowali dopalacze w tej konkretnej kwiaciarni. Trudno powiedzieć, ile będzie takich osób, to dopiero wykażą przesłuchania - mówi prokurator Kępińska. Według ostatnich założeń przesłuchania miały skończyć się do 15 września. Do tej pory przesłuchano mniej więcej połowę świadków.