Tysiące rodziców dowiaduje się właśnie, że przedszkole ich dziecka będzie zamknięte przez część wakacji. Nikogo nie obchodzi, jak w tym czasie zorganizują opiekę nad maluchami - pisze "Rzeczpospolita".
"Placówka będzie czynna w lipcu od 8 do 16", "Przedszkole jest w sierpniu zamknięte", "Dyżurne placówki to... " - takie komunikaty tuż przed latem witają rodziców. A dyrektorzy przedszkoli publicznych żądają od nich już teraz deklaracji, czy ich dzieci będą obecne w wakacje i zapłaty z góry za ten okres.
Intencja jest jasna: zniechęcić do przyprowadzania maluchów i jak najmniej pracować - podkreśla "Rz".
Takie praktyki trwają od lat, choć właściwie nie wiadomo, na jakiej podstawie przedszkola przerywają pracę. Nie regulują tego bowiem przepisy, a MEN wskazuje wręcz, że w "organizacji" przedszkoli wakacje nie są przewidziane.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska przyznaje, że obecny model jest nieracjonalny. Trzeba dostosować pracę placówek do realiów. Moją intencją jest, by pracowały elastycznie, zależnie od potrzeb rodziców - mówi szefowa MEN. Nie deklaruje jednak, czy przygotuje nowe przepisy - zauważa "Rz".
(jad)