Mózgiem zamachu przeprowadzonego we wtorek wieczorem na lotnisku w Stambule był 35-latek pochodzenia czeczeńskiego. Mężczyzna został wcześniej zatrzymany i skazany w Szwecji za posiadanie i przemyt broni. Tureckie media twierdzą, że trzej zamachowcy-samobójcy planowali najpierw wziąć jak najwięcej zakładników, a dopiero potem wraz z nimi wysadzić się w powietrze.

Mózgiem zamachu przeprowadzonego we wtorek wieczorem na lotnisku w Stambule był 35-latek pochodzenia czeczeńskiego. Mężczyzna został wcześniej zatrzymany i skazany w Szwecji za posiadanie i przemyt broni. Tureckie media twierdzą, że trzej zamachowcy-samobójcy planowali najpierw wziąć jak najwięcej zakładników, a dopiero potem wraz z nimi wysadzić się w powietrze.
W zamachu na lotnisku w Stambule zginęło 44 osoby /SEDAT SUNA /PAP/EPA

Jak pisze szwedzka gazeta "Expressen", 35-letni mężczyzna był ważną postacią w szeregach ISIS. Jego nazwisko pojawiało się także na liście terrorystów, poszukiwanych przez europejskie i amerykańskie służby. 

Jak się okazało, w 2008 roku służby celne w Ystad zatrzymały prowadzony przez niego samochód. Przewoził w nim broń automatyczną, pistolety i amunicję. 

Podczas dochodzenia mężczyzna utrzymywał, że w 2003 roku na terenie Czeczenii brał udział w walkach przeciwko Rosjanom. Tego samego roku miał dostać azyl polityczny w Austrii.

Sąd w Ystad skazał go na rok i cztery miesiące więzienia za przemyt broni.

CNN twierdzi, że zamach w Stambule został zaplanowany w kwaterze ISIS w Rakce w Syrii. Trzy tygodnie temu trzej zamachowcy wylądowali w Turcji, wynajęli mieszkanie i zaczęli przygotowywać atak na lotnisko.

Jak pisze turecka gazeta Hürriyet, taksówkę, która zawiozła ich do portu lotniczego, zamówili już dzień wcześniej. Broń i pasy z materiałami wybuchowymi mieli w plecakach. Przed terminalem odlotów się rozdzielili. Dwaj zamachowy poszli w stronę stanowiska odpraw, trzeci na parking.

Według tureckich mediów, zamachowcy planowali wziąć jak najwięcej zakładników, a dopiero potem wraz z nimi wysadzić się w powietrze. Zostali jednak zatrzymani przez ochronę lotniska i odpalili swoje ładunki wcześniej niż planowali. Mimo to w zamachach zginęły - według najnowszych danych - 44 osoby, a blisko 250 zostało rannych.

Trzeci z zamachowców, który poszedł na parking, nikogo nie zabił. Wysadził się w powietrze już po tym, jak pasażerom lotniska udało się uciec z tego miejsca. 


(j.)