Liderzy brytyjskich partii opozycyjnych przyjęli we wtorek deklarację. Dotyczy ona współpracy na rzecz zablokowania rozważanego przez rząd Borisa Johnsona wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy.
Ustalony po dwugodzinnym spotkaniu pakt, obejmujący lewicową Partię Pracy, Szkocką Partię Narodową, walijskie Plaid Cymru, Liberalnych Demokratów, Zielonych i pomniejsze ugrupowania, zakłada współpracę przy projektach ustaw, które - gdyby zostały przyjęte - mogłyby wymusić na rządzie zmianę podejścia w negocjacjach z Brukselą.
Opozycja chce w ten sposób powstrzymać administrację Johnsona przed ewentualnym wyjściem ze Wspólnoty bez umowy, co zdaniem znacznej liczby ekspertów doprowadziłoby do poważnego zakłócenia funkcjonowania brytyjskiej gospodarki, m.in. przez krótkoterminowe utrudnienia w dostępie do świeżych produktów spożywczych, lekarstw czy części samochodowych importowanych z kontynentu.
Przyjęcie modelu opartego na wspólnych projektach ustaw, a nie próbie doprowadzenia do upadku rządu Partii Konserwatywnej, pozwala na uniknięcie podziałów dotyczących tego, kto w takim scenariuszu miałby zostać nowym premierem. Nie wykluczono alternatywnego ruchu polegającego na złożeniu wniosku o wotum nieufności dla rządu.
Szczegóły planowanego rozwiązania nie zostały na razie przedstawione. Partie, które przystąpiły do porozumienia, nie dysponują większością w Izbie Gmin, ale będą liczyły na przekonanie grupy około 25 proeuropejskich posłów Partii Konserwatywnej, którzy w przeszłości współpracowali z opozycją w celu powstrzymania nieuregulowanego brexitu. Żaden z nich nie wziął jednak udziału we wtorkowych spotkaniach.
Krótko po ogłoszeniu założeń porozumienia grupa 160 posłów podpisała także deklarację z Church House, w której wyrazili sprzeciw wobec sugerowanego przez otoczenie Johnsona czasowego zawieszenia obrad parlamentu. Takie rozwiązanie miałoby pozwolić na zamknięcie legislacyjnej ścieżki do powstrzymania brexitu.
Wybór Church House - siedziby Kościoła Anglii - na podpisanie deklaracji nie jest przypadkowy, bo właśnie w tym budynku posłowie obradowali w trakcie drugiej wojny światowej, kiedy główna siedziba parlamentu była zamknięta z powodu bombardowań stolicy.
Sygnatariusze podkreślili, że zawieszenie obrad parlamentu byłoby "niedemokratyczną zniewagą" brytyjskiego systemu politycznego i doprowadziłoby do "historycznego kryzysu konstytucyjnego". Jak zapowiedzieli, "jakakolwiek próba powstrzymania parlamentu przed kontynuowaniem obrad, aby wymusić bezumowny brexit, spotka się z silnym i szerokim demokratycznym oporem".
Jednocześnie lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn napisał list do 116 posłów Partii Konserwatywnej i niezrzeszonych, którzy w przeszłości sprzeciwiali się bezmownemu opuszczeniu Unii Europejskiej, wzywając ich do poparcia nowej inicjatywy. W tej grupie znaleźli się m.in. była premier Theresa May i były minister finansów Philip Hammond.
Odpowiadając na działania opozycji, przedstawiciel administracji Johnsona nazwał je "zgubnymi" i określił jako "czynną próbę sabotowania brytyjskiego stanowiska" w sprawie brexitu.
Brytyjska Izba Gmin wznowi obrady po letniej przerwie 3 września. W niedzielę Johnson powiedział, że jego kraj opuści UE 31 października niezależnie od okoliczności.