4 lutego 2020 roku przejdzie do polskiej historii jako moment, w którym konstytucja, której prezydent suwerennego demokratycznego kraju powinien bronić, przegrała z legitymacją partyjną - powiedział europoseł i kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
Wcześniej we wtorek poinformowano, że prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację m.in. Prawa o ustroju sądów powszechnych i ustawy o Sądzie Najwyższym, która m.in. rozszerza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów.
Biedroń powiedział na wieczornym briefingu przed Pałacem Prezydenckim, że 4 lutego 2020 r. "to czarny dzień dla polskiej demokracji". Dziś Jarosław Kaczyński ręką prezydenta Dudy domknął system, który w Polsce ma podporządkować całą władzę jednemu człowiekowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu, prezesowi PiS. 4 lutego przejdzie do polskiej historii jako moment, w którym konstytucja RP, której prezydent suwerennego demokratycznego kraju powinien bronić, przegrała z legitymacją partyjną - oświadczył.
Polityk ocenił, że dla prezydenta "legitymacja partyjna okazała się ważniejsza niż konstytucja, na którą przysięgał". Mówił, że sędziowie - którzy w każdym systemie prawnym stoją na straży przestrzegania prawa, w tym konstytucji, protestowali mając nadzieję, że prezydent okaże się mężem stanu i obroni Polaków.
Dobry gospodarz nie zakłada kagańca, dobry prezydent, który szanuje obywateli, mieszkańców swojego kraju, nigdy by czegoś takiego nie zrobił - mówił Biedroń.
Według niego podpis pod nowelą ustaw sądowych pokazuje, że "przegraliśmy jako społeczeństwo obywatelskie wszystko, co budowaliśmy po 1989 roku" - w tym równowagę władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Biedroń mówił, że Andrzej Duda podpisując nowelizację "pokazał gdzie ma społeczeństwo".
Biedroń oświadczył, że był przygotowany na tę sytuację i przygotował projekt nowelizacji ustaw: Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw, który, jak stwierdził, "przywraca praworządność i ład konstytucyjny w tej sferze". Podkreślił, że jego projekt "nie tylko znosi ustawę kagańcową, ale także sprawia, że trójpodział władzy zostanie przywrócony".
Zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, to złoży ten projekt w Sejmie i będzie zabiegał o poparcie dla niego. Podkreślił, że projekt był konsultowany z ekspertami i przygotowywany od miesięcy, bo "widać było w jakim kierunku zmierza działalność Andrzeja Dudy".
Pytany, czy spodziewa się reakcji ze strony instytucji europejskich, Biedroń podkreślił, że "jest w stałym kontakcie z instytucjami unijnymi".
PiS i Andrzej Duda idą na zwarcie z tymi instytucjami, ta konfrontacja jest celowa ze strony Jarosława Kaczyńskiego, chodzi o to, by wyprowadzać z Polski system unijny i doprowadzić do tego, że nasza wspólnota wartości, praworządności, zostanie zastąpiona systemem partyjnym - ocenił Biedroń.