"Na polskiej scenie politycznej jest tylko jeden kandydat na prezydenta, który na pewno podpisze ustawę o związkach partnerskich i na pewno nie jest to Andrzej Duda" - podkreślił w poniedziałek europoseł, kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
To stary numer powtarzany przed wyborami. Wszyscy na konserwatywnej, prawicowej stronie mówią "wybierzcie nas, a będą związki partnerskie". Ja tę historię słyszałem wielokrotnie - nie tylko od Andrzeja Dudy, ale także od Platformy Obywatelskiej. Ileż można oszukiwać Polki i Polaków w tej sprawie? Można się ze mną zgadzać lub nie, ale na polskiej scenie politycznej jest tylko jeden kandydat na prezydenta, który na pewno podpisze ustawę o związkach partnerskich i na pewno nie jest to Andrzej Duda - podkreślił Biedroń podczas briefingu w Piotrkowie Trybunalskim.
Europoseł odniósł się do opublikowanego w poniedziałek przez "Wprost" wywiadu z Andrzejem Dudą. Prezydent został zapytany, co zrobiłby, gdyby na jego biurko trafiła ustawa dotycząca związków partnerskich. Wszystko zależy od tego, jakie rozwiązania zawierałaby taka ustawa. Gdyby chodziło o status osoby najbliższej ułatwiający takie sprawy, jak wzajemne wspieranie się, troskę, dowiadywanie się o stan zdrowia, to jako prezydent podpisanie takiej ustawy poważnie bym rozważył. Zwłaszcza, że taka ustawa dotyczyłaby wszystkich żyjących w związkach nieformalnych - stwierdził prezydent.
Biedroń zaznaczył, że przeczytał ten wywiad i "nie jest w stanie uwierzyć, że można tak bardzo oszukiwać ludzi". Jego zdaniem, prezydent przez ostatnie pięć lat nie reagował we właściwy sposób na ataki, jakie miały miejsce m.in. w Białymstoku podczas Marszu Równości, na kontrowersyjne wystąpienia arcybiskupa Marka Jędraszewskiego i na ogłaszanie kolejnych stref wolnych od LGBT, którymi - jak zauważył - obecnie objęte jest 31 proc. kraju.
Dzisiaj prezydent próbuje nam wmówić, że on będzie się zastanawiał nad podpisywaniem związków partnerskich. Kto jest w stanie nabrać się na taki numer? - pytał Biedroń.
Mówiąc o wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Polsce, ocenił że to "zderzenie dwóch cywilizacji, konfrontacja dwóch kompletnie różnych światów". Prezydentowi Andrzejowi Dudzie Emmanuel Macron pokazuje inny styl rządzenia krajem. Macron jest prezydentem świeckiego państwa, niezależnym i "biorącym na klatę" trudne decyzje. Prezydent Duda klęczy przed biskupami, prezesem, nie odciął pępowiny od swojej partii politycznej - oświadczył Biedroń.
Podczas wizyty w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie spotkał się z wyborcami, polityk zapowiadał, że jako prezydent chciałby być dobrym gospodarzem. Dobry gospodarz musi dbać o całe swoje gospodarstwo, nie tylko o swoich, z legitymacją partyjną - jak to ma dzisiaj miejsce, nie tylko patrzeć z perspektywy Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Dobry gospodarz musi być w miejscach takich jak Piotrków Trybunalski. Takim byłem prezydentem Słupska, tak działałem przez całe swoje życie i tak będę działał nadal, bo najlepiej czuję się wśród ludzi, mieszkańców takich miast - zadeklarował.
Według polityka zasada zrównoważonego rozwoju zapisana w Konstytucji powinna być realizowana nie tylko w wielkich miastach, ale przede wszystkim w mniejszych ośrodkach. Mieliśmy erę rozwoju miast dużej wielkości, metropolii. Teraz nadchodzi era rozwoju miast średnich i małych - i ja ją zapoczątkuję - zapowiedział.
Europoseł poinformował, że w Piotrkowie Trybunalskim powstał właśnie 346. Komitet Biedronia. Jak wyjaśnił, jest to ruch społeczny, który ma na celu zebranie "ludzi dobrej woli", którzy będą dążyć do wybrania prezydenta, który "będzie realizował Konstytucję od pierwszego do ostatniego artykułu". Mam nadzieję, że to będzie efekt kuli śniegowej, która zmieni oblicze naszego kraju. Komitetów ma być 380 - tyle, ile powiatów, ale powstają także poza granicami kraju - dodał Biedroń.
Po wizycie w piotrkowskiej Mediatece Biedroń udał się do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie również ma spotkać się z wyborcami.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sondaż prezydencki dla Onetu: Duda liderem. Zaskakujące wyniki w II turze