Dawno nie mieliśmy tak dobrego i skutecznego napastnika jak Robert Lewandowski. Rzadko zdarzają nam się również zawodnicy, którzy są tak cenieni w Europie. Niestety, Franciszek Smuda stoi przed poważnym kłopotem znalezienia dla niego odpowiednich zmienników. Tych niestety nie ma i może się okazać, że sytuacja z napastnikami będzie na Euro gorsza niż z obrońcami, na których jakość od dawna narzeka selekcjoner.
Wydawało się, że sytuacja w napadzie będzie całkiem niezła. Zawodnicy, którzy stanowili naturalne zastępstwo dla Lewandowskiego, zmienili zimą kluby albo liczyli na poprawę swojej sytuacji. Paweł Brożek został wypożyczony z Trabzonsporu do Celticu Glasgow, a Ireneusz Jeleń miał nadzieję, że po odejściu Moussy Sowa będzie miał więcej szans na grę. Niestety, sytuacja obu piłkarzy wcale nie uległa poprawie. Brożek nie potrafi wygrać rywalizacji z Samarasem, Stokesem czy Hopperem, choć ten drugi ostatnio zdecydowanie obniżył loty. Jeleń z kolei ostatnio popadł w konflikt z trenerem, bo odmówił gry w rezerwach. Z pewnością spotka go kara i możliwe, że szybko nie znajdzie się w meczowej osiemnastce. Do tego dochodzi niezbyt udany (mówiąc delikatnie) w wykonaniu Jelenia mecz z Portugalią.
Kto zostaje? Może Artur Sobiech, który mimo że nie gra w podstawowym składzie Hannoveru, to jednak w miarę regularnie wchodzi na boisko i zdarza mu się zdobywać bramki. W Bundeslidze zagrał 7 razy i zdobył 1 bramkę, w Lidze Europejskiej grał czterokrotnie i do siatki trafił 2 razy.
Trudno wymagać od Smudy powołania Jakuba Świerczoka. Młody zawodnik, który nie zagrał nawet w naszej ekstraklasie, 4 razy zagrał w składzie Kaiserslautern, ale na przykład w ostatnim meczu ze Stuttgartem w ogóle nie pojawił się na boisku.
W Sivassporze dobre noty zbiera Kamil Grosicki, ale to jednak skrzydłowy, a nie środkowy napastnik. Być może Smuda zdecyduje się na zabranie go na Euro jako zmiennika Błaszczykowskiego, który jednocześnie może od biedy zagrać w ataku. Takie wyjście jest jednak dalekie od ideału.
Mamy co prawda w Europie jeszcze jednego napastnika, który gra i strzela regularnie bramki, ale Łukasz Cieślewicz z grającego w lidze Wysp Owczych B36 Tórshavn nie ma szans na znalezienie się w kadrze, nawet mimo tego, że w listopadzie został wybrany najlepszym graczem ligi.
U nas też posucha z napastnikami. Nie licząc Tomasza Frankowskiego, najlepszymi polskimi łowcami bramek w naszej ekstraklasie są zawodnicy Ruchu Chorzów - Arkadiusz Piech i Maciej Jankowski mają po 7 trafień. Jedno mniej zgromadził Paweł Abbott. Kolejny na liście strzelców ekstraklasy z 5 bramkami jest... obrońca Śląska Wrocław Piotr Celeban. Wróćmy jednak do zawodników Ruchu. Jeśli komuś z wymienionej trójki warto dać szansę, to chyba Jankowskiemu. Przemawia za nim przede wszystkim młodość, choć taki zawodnik może co najwyżej uzupełnić kadrę i na Euro pojechać w roli ucznia, a nie zbawiciela zespołu.
Więcej kandydatów raczej nie widać. Niestety...