Amerykańscy lekarze nie zdołali uratować życia chłopca, którego zaatakował rekin. 10-letni David pływał zaledwie 15 metrów od brzegu plaży Sandbridge Beach u wschodnich wybrzeży USA, gdy zaatakował go trzymetrowy drapieżnik.
Mimo że głębokość wody w tym miejscu nie przekracza półtora metra, to właśnie tam chłopca zaatakował trzymetrowy rekin. Ryba chwyciła nogę Davida i usiłowała wciągnąć go pod wodę. W pobliżu surfował ojciec dziecka, który chcąc ratować syna, w desperacji zaczął okładać rekina pięściami. "Było widać, jak walczy z rekinem. Starał się odepchnąć rekina i wyciągnąć dziecko" - opowiadał świadek zdarzenia. Zwierzę w końcu wypuściło ofiarę i uciekło. Mężczyzna zdołał doholować syna do brzegu. Obaj trafili do szpitala. Niestety, dziecko odniosło zbyt poważne rany, by zdołano je uratować. To był pierwszy atak rekina u wybrzeży stanu Wirginia od 30 lat. W lipcu u wybrzeży Florydy zaatakowany został 8-letni chłopiec. Dziecko nadal jest w stanie śpiączki.
20:45