Tylko od stycznia do czerwca we Wrocławiu można chorować na cukrzycę. Na specjalistyczne leczenie czeka ponad 230 chorych, ale pierwszy pacjent zostanie przyjęty najwcześniej za osiem miesięcy.
Kasa Kliniki Diabetologii Akademii Medycznej już teraz świeci pustkami; na oddział przyjmowani są pacjenci tylko w razie zagrożenia życia. NFZ, który przyznał w tym roku tylko połowę ubiegłorocznych limitów nerwowo szuka dodatkowych pieniędzy. To, czy się znajdą okaże się dopiero pod koniec września.
Do tego czasu pacjenci odsyłani są z kwitkiem, trudno więc się dziwić, że są oburzeni. Określam to jako powolną eutanazję - mówi jedna z pacjentek. Szef Kliniki Diabetologii Rajmund Adamiec mówi wprost - życie tych pacjentów jest zagrożone:
Jeżeli tego chorego nie położymy w klinice, nie przeprowadzimy dokładnej diagnostyki i nie wprowadzimy optymalnego programu leczenia, to przyspieszamy rozwój powikłań naczyniowych choroby - mówi Adamiec. Pieniędzy powoli zaczyna brakować także w innych klinikach. Tak jest na przykład na hematologii czy położnictwie.