"Była niezwykle radosną, dowcipną kobietą. Przez 50 lat uczyła Polaków poczucia humoru" - tak Witold Bereś wspomina zmarłą w poniedziałek Joannę Chmielewską. "Uważam, że zasłużyła na najwyższe odznaczenie państwowe za uczenie Polaków uśmiechu i optymizmu nawet w smutnych czasach" - dodaje.
Powieści Chmielewskiej to był świeży oddech w strupieszałej atmosferze ponurej polskiej prozy drugiej połowy XX wieku - ocenia Witold Bereś - dziennikarz, pisarz i członek kapituły nagrody Wielkiego Kalibru dla powieści sensacyjnych i kryminalnych. To niezwykłe, że jej się udało w trudnych czasach stworzyć powieści, które były hitami na całym świecie - dodaje.
Zdaniem Beresia, powieści Chmielewskiej są ponadczasowe. Udało jej się uciec z pętli propagandy i ideologii czasów PRL-u, stworzyć literaturę optymizmu i uśmiechu. To wielkie osiągnięcie. Chmielewska była nie tylko kobietą dowcipną i radosną, ale miała także wrażliwość na drugiego człowieka - tłumaczy dziennikarz. Mamy coraz więcej fantastycznych polskich powieści kryminalnych, z każdym rokiem więcej, ale muszę powiedzieć, że nie tylko w kryminałach, ale w ogóle w polskiej literaturze brakuje mi takiego radosnego uśmiechu Chmielewskiej - podsumowuje.