Mówi się, że we Włoszech jest tyle zwyczajów związanych z ostatnim dniem roku, co kościołów. Potwierdza to w rozmowie z Ewą Kwaśny Maciej Brzozowski, autor książki "Włosi. Życie to teatr".
Ewa Kwaśny: Jakie są włoskie zwyczaje związane z ostatnim dniem roku?
We włoskich sklepach jest wysyp czerwonych biustonoszy, stringów, slipów, czy bokserek, bo czerwień szczęście przynosi każdemu, bez względu na płeć. Na Sycylii trzeba ostatniego dnia roku skończyć wszystkie zaczęte prace, a inne regiony skupiają się bardziej na tym, co będzie: dlatego na przykład trzeba zjeść, a raczej połknąć dwanaście winogron, po jednym za każdy dobry miesiąc nowego roku. Konsumpcja powinna mieć miejsce z wybiciem godziny dwunastej. Tak robią na przykład mieszkańcy górzystej Doliny Aosty. Friuli, graniczące z Austrią i Słowenią, celebruje noc sylwestrową dzikimi skokami przez ogień. Gdzie indziej jeszcze pali się szmaciane kukły, symbol wszystkich niepowodzeń doznanych w starym roku.
Co obowiązkowo znajduje się na włoskim stole?
Najbardziej z kolacją 31 grudnia kojarzy się soczewica. Włosi nie jedzą jej samej, ale w zestawie obowiązkowym z cotechino lub zampone: te pięknie brzmiące nazwy sprawią, że mięsożercom ślinka napłynie do ust, a wegetarianie uciekną na sam kraniec włoskiego buta. Obie oznaczają prawie to samo: zgrabną świńską nóżkę faszerowaną wieprzowiną, tłuszczem i ziołami. Cotechino podaje się we flaku, a zampone w świńskiej nóżce właśnie, zakończonej obowiązkową raciczką. Muszę przyznać, że to danie naprawdę dla amatorów. Jeśli jednak ktoś chce mieć bardzo szczęśliwy nowy rok, a wieprzowina i soczewica nie są jego ulubionymi przysmakami, może zastąpić go risotto.
Sylwester w kraju romańskim to przede wszystkim huczna zabawa. Na kwadrans przed północą ulice i place od Turynu po Palermo zapełniają się ludźmi...
Północ to oczywiście najważniejszy moment tego wieczoru: wszyscy otwierają butelki z szampanem czy włoskim musującym winem i ruszają w tany przy ogłuszającej kanonadzie fajerwerków. To najbardziej głośna włoska specjalność, a w niektórych miastach, na przykład w Neapolu także niezbyt bezpieczna: każdego roku w sylwestra wiele osób ląduje w szpitalach z powodu poparzeń. Jeszcze parę lat temu o mało nie przypłaciłem życiem sylwestra w Rzymie, kiedy cudem uniknąłem zderzenia z wyrzuconą przez okno lodówką: to zanikający na szczęście zwyczaj pozbywania się tego dnia wszystkich starych rzeczy. Huki, błyski i ognie sztuczne trwają praktycznie do 2-3 w nocy, a towarzyszy temu naprawdę spontaniczna, żywiołowa i nigdy pijacka zabawa na placach i ulicach. Jednak równie ważny jest pierwszy dzień stycznia: wtedy Włosi celebrują w restauracjach pierwszy noworoczny obiad. I jak zwykle wszystko tu kończy się i zaczyna na jedzeniu.