"Aleś Bialacki stał się zakładnikiem rosyjskiej polityki wobec Mińska w dobie kryzysu" - tak niezależny białoruski dziennikarz Andrzej Poczobut komentuje wyrok wydany wobec obrońcy praw człowieka. Bialacki został skazany na 4,5 roku więzienia o zaostrzonym rygorze. Sąd orzekł, że nie ujawniał dochodów i nie płacił podatków. Zdaniem Poczobuta, opozycjonista nie otrzymałby tak surowego wyroku, gdyby nie ostatnie rosyjskie "prezenty" dla Mińska.
Ustalono obniżkę cen gazu dla Białorusi o połowę. Za chwilę białoruskie władze mają uzyskać znaczący zastrzyk finansowy po sprzedaży sieci gazociągów. Łukaszenka w straszliwym kryzysie poczuł się mocny, jest w stanie przetrwać zimę - mówił dziennikarz reporterowi RMF FM. Jak dodał, w takiej sytuacji nie musi się oglądać na Zachód, a może bezkarnie wzmagać represje. Gdy są problemy gospodarcze, gdy u niego coś nie wychodzi, gdy się wykłóca z Rosją, wtedy następuje odwilż, bo jemu zaczyna zależeć na zachodniej opinii publicznej.
Ta sprawa to także z innych względów nad wyraz gorzka pigułka dla Zachodu. Po pierwsze - na nic zdaje się unijna polityka wobec Mińska. Po drugie - skazanie Bialackiego było możliwe po przesłaniu na Białoruś przez Polskę i Litwę jego dokumentacji bankowej. Po tej wpadce Warszawa wymówiła Białorusinom porozumienie o pomocy prawnej. Przestanie obowiązywać w marcu.
Bialacki został zatrzymany 4 sierpnia. Oskarżono go o nieujawnianie dochodów i niepłacenie podatków. Podczas procesu argumentował, że założył rachunki na swoje nazwisko jako szef organizacji, która nie ma rejestracji, a więc nie może mieć konta na Białorusi. Argumentował też, że przekazywał kwoty z obu rachunków na działalność w sferze praw człowieka.
"Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi. Istnieje od 1998 roku, działała jako organizacja społeczna, ale w 2003 roku została zlikwidowana decyzją białoruskiego Sądu Najwyższego z powodu udziału jej działaczy w obserwacji wyborów prezydenckich w 2001 roku. Później działacze próbowali zarejestrować organizację trzykrotnie, za każdym razem spotykali się z odmową.