Jaka przyszłość czeka krakowski Teatr Variete? Czy jego siedziba zostanie przejęta przez Teatr Bagatela? Ostatnio w sprawie przyszłości tej sceny pojawiło się dużo emocji i znaków zapytania. "Poza moimi plecami, cichaczem, próbuje się decydować o przyszłości teatru, który stworzyłem" - pisze w emocjonalnym liście twórca i dyrektor Variete, Janusz Szydłowski. "Kraków nie straci sceny muzycznej" - zapewnia prezydent stolicy Małopolski Aleksander Miszalski.
Dyrektor Teatru Variete Janusz Szydłowski opublikował dziś list otwarty "do wszystkich, którym są bliskie sprawy kultury i wartości etyczne". Podziękował on za wyrazy wsparcia i opisał, jak z jego perspektywy wygląda ostatnie zamieszanie wokół tej sceny.
"Byłem przez niemal rok ciężko chory, walczyłem wręcz o życie, mam blisko 80 lat, w sierpniu kończy się mój kontrakt. I rozumiem, że w obliczu tych faktów władze Krakowa myślą o tym, co dalej... Ale nie pojmuję lekceważenia i bezduszności, z jaką się mnie traktuje. Powiem wprost - nie zasłużyłem sobie na to" - stwierdził Janusz Szydłowski. Zdradził też, że o tym, że ma być rozpisany konkurs na stanowisko nowego dyrektora Teatru Variete, dowiedział się z listu od prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego, choć wcześniej rozmawiał z nim osobiście.
"Dostałem nawet propozycję wzięcia w nim udziału. Nie minęło wiele czasu, a radny Bartłomiej Kocurek ogłosił, że teatr należy zlikwidować albo połączyć z innym, co współbrzmiało z krążącymi po Krakowie plotkami. A parę dni później okazało się, że z taką propozycją wystąpił Teatr Bagatela. Że chętnie przejmie i włączy do swych struktur teatr, który stworzyłem. Bo główna siedziba Bagateli ma iść do remontu" - relacjonował Szydłowski. Podejście dyrekcji Bagateli nazwał "egoistycznym i nieludzkim".
"Starszy, ciężko chory kolega idzie w odstawkę, to skorzystamy na tym. Nie zasłużyłem choćby na telefon od kogoś z ulicy Karmelickiej w tej sprawie? Z plotek i gazet muszę się dowiadywać co knuje dyrekcja teatru, który przez lata był moją sceną, na której wyreżyserowałem tyle spektakli, przez lata granych z powodzeniem, że wspomnę tylko "Tajemniczy ogród", obecny na afiszu ponad dwie dekady? To już takie zwyczaje zapanowały w środowisku ludzi teatru, taki brak lojalności, solidarności, że o kulturze nie wspomnę?" - czytamy w liście Szydłowskiego. Dalej stwierdził on, że oszczędności z oddania siedziby Variete Bagateli byłyby "wyimaginowane".
"Poza moimi plecami, cichaczem, próbuje się decydować o przyszłości teatru, który stworzyłem. Tak - z pomocą prezydenta Jacka Majchrowskiego, z poparciem Rady Miasta, ale to ja sprawiłem, że Kraków ma nowy teatr. Taki, jakiego nie miał. Wiem, ze sceną w przypadku musicali za małą, ze zbyt skromną widownią, ale jest. I powstało na niej kilka chwalonych spektakli, na które bilety wyprzedane są miesiące naprzód. Uwierzyły nam uznane światowe agencje udostępniając licencje. I tak zaistniał w Krakowie - jako jedyny w Małopolsce - teatr, który prezentował spektakle z Broadwayu, z West Endu. I to wszystko ma być unicestwione?!" - pytał retorycznie Janusz Szydłowski.
Twórca Teatru Variete przyznał, że nie rozumie zabiegów wokół tej sceny. Dodał, że są one skierowane również przeciwko niemu i przeciwko kulturze. Dalej wyraził nadzieję, że "obecna aura niedomowień, plotek i ignorowania mnie zostanie przerwana".
"Teatr Variete, którego 10-lecie wkrótce, zasłużył na to - i to nie dlatego, że ja doprowadziłem do jego powstania, ale dlatego, że stał się nową sceną Krakowa, a to fakt jakże rzadki - by decyzje o jego losie zapadały otwarcie, uczciwie, z powagą, jaka należy się siedzibie Melpomeny w mieście stołeczno-królewskim" - napisał Janusz Szydłowski.
"Oczywiście teatr można zlikwidować ot tak; władza może... Kraków już był tego świadkiem, gdy w roku 1953 likwidowano Teatr Rapsodyczny. Jak wiemy, po czterech latach - powrócił. Mam jednak nadzieję, że obecne władze Krakowa nie chcą takich historycznych analogii" - stwierdził na koniec.
Głos ws. zamieszania wokół Teatru Variete zabrał też prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. "Pewne są dwie rzeczy: Kraków nie straci sceny muzycznej, a umowa z obecnym dyrektorem nie będzie przedłużona. Wszystkie zobowiązania wobec Teatru Variete ze strony miasta są w mocy, a finansowanie kolejnych premier i spektaklów zapewnione" - napisał w mediach społecznościowych. Podziękował też artystom i pracownikom teatru za spotkanie z wiceprezydentem Łukaszem Sękiem.
"W najbliższym czasie spotkamy się wspólnie, by wysłuchać Waszej opinii. Żadne ewentualne decyzje nie będą zapadać bez Waszego udziału" - zapewnił Miszalski. Wyraził też nadzieję, że uda się znaleźć "najlepsze rozwiązania dla przyszłości Variete, które dalej będzie gwarantować rozwój sceny muzycznej"
"Kraków jest miastem kultury i zawsze nim będzie!" - zapewnił na koniec prezydent stolicy Małopolski.
W weekend na scenie Teatru Variete opublikowano stanowisko jego pracowników, współpracowników i przyjaciół. Oni również - podobnie jak dyrektor Szydłowski - są przeciwko połączeniu z Bagatelą.
"Variete to prężnie działająca, jedyna scena musicalowa w Małopolsce. Połączenie jej z zupełnie niemusicalowym teatrem przyczyni się do jej rychłego upadku i utraty wszystkiego, co wypracowaliśmy przez ostatnie 10 lat" - czytamy w oświadczeniu.
"W roku 2024 teatr osiągnął prawie 6 mln przychodów, a grudniowa premiera musicalu "Rent" zebrała tylko pozytywne recenzje. Nasza frekwencja sięga prawie 90 proc., a na naszych castingach pojawiają się najlepsi artyści musicalowi w tym kraju" - podkreślono.
Artyści i przyjaciele Variete zaapelowali też o przeprowadzenie konkursu na dyrektora tej sceny i porzucenie pomysłów łączenia jej z innym teatrem lub likwidacji. "Jedyny teatr muzyczny w tym regionie zasługuje na dobrego zarządcę i rozwój z poszanowaniem jego założycielskich tradycji" - podkreślili.
Petycja ws. utrzymania działalności Variete jako samodzielnej sceny jest dostępna tutaj.