Bezterminowy strajk rozpoczęli dziś niemieccy lekarze. Domagają się wyższych pensji i lepszych warunków pracy. Protestują przeciwko rosnącej liczbie nadgodzin, za które nie dostają wynagrodzenia.

Będziemy prowadzić ten strajk tak długo, dopóki nasi pracodawcy nie zdecydują się na wypłacanie nam godziwych i sprawiedliwych pensji. Nam zarobki obcięto, a dyrektorom szpitali zwiększono. Nam zmniejszono premie i zwiększono czas pracy. Straciliśmy w sumie 30% zarobków. Chcemy odzyskać należne nam pieniądze - mówił dla telewizji ZDF przewodniczący związków zawodowych lekarzy Frank-Urlich Montgomery. Przedstawiciel pracodawców, minister finansów Dolnej Saksonii Hartmut Moellring określił żądania płacowe lekarzy jako "nie do spełnienia" i wezwał do powrotu do stołu negocjacyjnego.

W pierwszym dniu strajk obejmie osiem placówek w Moguncji, Monachium, Wuerzburgu, Heidelbergu, Essen, Fryburgu, Bonn i Halle. Stopniowo protesty mają rozszerzać się na dalsze miasta. Pomoc będzie udzielana w nagłych przypadkach. Niemieccy lekarze zarabiają średnio 1600 – 1800, ale w niektórych regionach kraju, szczególnie w landach wschodnich, coraz częściej ich brakuje. Dlatego zatrudniani są tam lekarze polscy i czescy. W Saksonii pracowało w połowie ubiegłego roku 124 lekarzy z Polski, w Brandenburgii 86, a w Turyngii 46.