Sugerowana przez Gazprom cena 400 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu to dla ukraińskiej absolutny szok – stwierdziła premier Ukrainy Julia Tymoszenko. Czy zapowiedź drastycznej podwyżki cen surowca to pierwszy krok Moskwy w kierunku „przejęcia” kontroli nad władzami w Kijowie?
Zrobię wszystko, aby wywalczyć o niższą cenę - zapowiedziała Tymoszenko. Próbuję doprowadzić do rozmów, w trakcie których można byłyby ustalić niższe ceny - dodała.
Groźne pomruki zaczęły docierać z Moskwy już kilka miesięcy temu. Wtedy szef Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że cena rosyjskiego gazu dostarczanego na Ukrainę może wzrosnąć dwukrotnie. Cena gazu mogłaby wzrosnąć do 400 dolarów, ponad dwukrotnie w stosunku do obecnej ceny 179 dolarów, jeśli Rosja będzie musiała więcej płacić za gaz, który kupuje w krajach środkowej Azji - powiedział. Jesteśmy zgodni co do faktu, że poczynając od 1 stycznia 2009 r. nasze dostawy gazu na Ukrainę będą realizowane na zasadach rynkowych - dodał.
Gaz z Rosji zaspokaja obecnie 71 proc. zapotrzebowania Ukrainy. Warto zaznaczyć, że Ukraina nie kupuje gazu bezpośrednio do Gazpromu. Pośrednikiem jest spółka RosUkrEnergo.
Drastyczna podwyżka cen gazu może być dla Ukrainy zabójcza. Warto zaznaczyć, że w ciągu najbliższego tygodnia okaże się, czy Kijów wypowie Moskwie umowę o przyjaźni i współpracy. Jeżeli do tego dojdzie, nie jest wykluczone uruchomienie przez rosyjskie władze „miękkiego wariantu gruzińskiego” . Rozpoczęłyby się wtedy spontaniczne wystąpienia ukraińskich Rosjan, a także nacisk ekonomiczny i polityczny, którego celem byłoby ostateczne zmarginalizowanie prezydenta Wiktora Juszczenki. Dzięki temu Rosja mogłaby zawrzeć umowy pogłębiające wzajemną przyjaźń, czyli de facto w pełni odzyskać Ukrainę.