Mimo podejrzenia, że do sobotniej katastrofy Tu-204 na lotnisku Wnukowo doprowadziła awaria hamulców, linia lotnicza, której samolot się rozbił, nie wstrzymała lotów maszyn tego typu. Wciąż nie wiadomo, co doprowadziło do tragedii. Na razie ustalono jedynie, że nie doszło do niej przez stan pasa na lotnisku Wnukowo.
Linia lotnicza Red Wings, do której należał Tu-204, poinformowała, że osiem pozostałych tupolewów lata zgodnie z planem. Ta informacja jest zaskakująca, bo Rosyjski Urząd Lotniczy przed sobotnią katastrofą alarmował producenta maszyn o problemach z systemem hamowania.
Red Wings to niewielka linia lotnicza specjalizująca się w lotach czarterowych. Tu-204 to dwusilnikowy, średniodystansowy samolot pasażerski, który zastąpił trzysilnikowy Tu-154. W Rosji uważany jest za odpowiednik Boeinga 757. W zależności od modyfikacji zabiera na pokład od 164 do 210 pasażerów.
Do katastrofy na lotnisku Wnukowo w Moskwie doszło około godz. 16:35 czasu moskiewskiego (13:35 czasu polskiego). Samolot przyleciał z Pardubic w Czechach, dokąd wcześniej zawiózł grupę turystów z Rosji. W czasie lądowania wypadł z pasa, staranował ogrodzenie i wbił się w nasyp oddzielający lotnisko od Szosy Kijowskiej, jednej z głównych dróg dojazdowych do Moskwy. Na pokładzie była tylko załoga. Zginęło pięć osób, trzy walczą o życie.
Wiadomo już, że rodziny wszystkich ofiar otrzymają pomoc od rosyjskiego rządu. Każda z nich dostanie 1 milion rubli, czyli około 33 tysiące dolarów.