Rosja i Serbia podpisały kontrowersyjne porozumienie energetyczne dotyczące sprzedaży 51 proc. akcji serbskiego monopolisty paliwowego NIS spółce zależnej od Gazpromu, Gazprom Nieft, w zamian za budowę na terytorium Serbii gazociągu South Stream. Umowę podpisano na Kremlu po spotkaniu prezydentów Rosji i Serbii, Dmitrija Miedwiediewa i Borisa Tadicia.
Gazprom Nieft poinformował, że przejęcie NIS wymaga aprobaty serbskiego urzędu antymonopolowego - podała agencja Interfax. Urząd ma na to 130 dni, co oznacza, że umowa zostania sfinalizowana w maju.
Porozumienie energetyczne między Serbią i Rosją składa się z trzech części. Poza sprzedażą NIS, dotyczy ono również przebiegu przez terytorium Serbii gazociągu South Stream i budowy podziemnego zbiornika gazu w miejscowości Banatski Dvor na północy kraju. Porozumienie było przychylnie witane na Kremlu, ale podzieliło polityków serbskich. Krytycy twierdzą, że Rosja nie dała twardych gwarancji, iż zbuduje South Stream przed 2015 rokiem.
Minister gospodarki Mladjan Dinkić, który zrezygnował nawet z kierowania zespołem negocjującym porozumienie z Rosją, i inni prozachodni politycy obawiają się, że przejęcie przez Moskwę sektora energetycznego Serbii dramatycznie zwiększy polityczny wpływ Kremla w tym kraju.
Twierdzą oni też, że cena 550 mln dolarów (400 mln euro) za NIS jest zbyt niska, a kontrakt stanowi formę odpłaty Rosji za poparcie Belgradu w sporze o Kosowo.
Gazociągiem South Stream ma być przesyłane 31 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Według wstępnych projektów 900-kilometrowy gazociąg, który omija Ukrainę, będzie przebiegać z Rosji po dnie Morza Czarnego do Bułgarii i Serbii i dalej do państw Europy Środkowej, Zachodniej i Południowej. W Bułgarii podzieli się na dwie nitki - północną do Austrii przez Rumunię i Węgry oraz południową do Włoch przez Grecję.