W Soczi, gdzie spotkali się przedstawiciele Rosji i Japonii, nie doszło do długo wyczekiwanego przełomu w sprawie wysp Kurylskich. Tokio wciąż domaga się zwrócenia czterech wysepek, które Moskwa uważa za swoje. Spór o te tereny utrudnia stosunki rosyjsko-japońskie od czasu drugiej wojny światowej.

Napięcie było, jak pisze Reuters, wyczuwalne na konferencji prasowej, która się odbyła po rozmowach szefów dyplomacji Rosji i Japonii: Siergieja Ławrowa i Koichiro Gemby. To smutne, że 67 lat po drugiej wojnie światowej kwestie terytorialne nie są uregulowane - powiedział japoński minister.

Jestem przekonany, że w związku z poważnymi zmianami w sytuacji strategicznej w regionie Azji i Pacyfiku potrzeba rozwiązania tego problemu staje się coraz większa - dodał nawiązując zapewne, jak pisze Reuters, do rosnącej potęgi Chin.

Minister Ławrow odrzucił krytykę Japonii, która protestowała z powodu wizyt na spornych wyspach rosyjskich polityków, w tym Dmitrija Miedwiediewa. Pojechał on na Kuryle w roku 2010 jako pierwszy rosyjski przywódca (był wówczas prezydentem), drugi raz odwiedził te tereny 3 lipca - już jako premier. Nie możemy zaakceptować tych protestów Tokio - powiedział Ławrow. Dodał, że "rosyjskie władze są i będą odpowiedzialne za poprawę sytuacji społeczno-gospodarczej w tej części Federacji Rosyjskiej".

Spór o cztery wyspy, nazywane przez Rosję Kurylami Południowymi, a przez Japonię Terytoriami Północnymi, od dawna jest punktem zapalnym w relacjach między Moskwą a Tokio. Uniemożliwia on tym państwom zawarcie traktatu pokojowego, na który oba narody czekają od zakończenia drugiej wojny światowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Sprawę dodatkowo zaognia to, że na wyspach znajdują się prawdopodobnie złoża ropy naftowej, gazu ziemnego, złota i srebra.