Związek pilotów linii Air France apeluje do swoich członków, by odmawiali latania Airbusami A330 i A340, w których stare modele czujników prędkości nie zostały wymienione na nowe.
Eksperci z francuskiego biura dochodzeń i analiz są już pewni, że jedną z przyczyn katastrofy Airbusa lecącego z Rio de Janeiro do Paryża były właśnie przestarzałe czujniki.
Wyszo na jaw, że już wcześniej ich wadliwe działanie spowodowało problemy techniczne w czasie co najmniej siedmiu lotów. Mimo zaleceń francuskiego koncernu Airbus linie ich jednak nie wymieniły: Nie możemy dopuścić do tego, by w razie kolejnej katastrofy życie straciło znowu ponad 200 osób. Trzeba wymienić stare modele czujników, nawet jeżeli koszt tej operacji będzie wysoki - oburza się jeden ze związkowców.
Nie chcemy zastąpić oficjalnego śledztwa, które będzie trwało długo. Chcemy tylko powiedzieć, że być może odpowiedzialna za wypadek jest awaria aparatury, odpowiedzialnej w samolocie za pomiar prędkości - mówi natomiast Bruno Finatti, szef związku zawodowego ALTER.
Według brazylijskiej armii odnaleziono już 29 ciał pasażerów feralnego Airbusa. Będą je identyfikować francuscy i brazylijscy eksperci na podstawie próbek DNA krewnych. Ciało pierwszej ofiary zostało już przewiezione helikopterem na Fernando de Noronha. To brazylijska wyspa, w pobliżu której zaraz po zniknięciu samolotu nad Atlantykiem, ekipy ratownicze szukały fragmentów maszyny.
Airbus A330 lecący z Rio de Janeiro do Paryża ponad tydzień temu runął do Atlantyku. Na pokładzie było 228 osób, w tym dwóch Polaków. Zaginięcie Airbusa nazywane jest przez francuskie media największą katastrofą francuskiego lotnictwa. W głośnej katastrofie Concorde’a pod Paryżem, dziewięć lat temu, ofiar było dwa razy mniej.
Airbus A330 zniknął z radarów krótko po opuszczeniu Ameryki Południowej. Ostatni kontakt radarowy nawiązano tuż po tym, jak samolot minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od północno-wschodnich wybrzeży Brazylii.