Członek Narodowej Rady Libijskiej Mohamed Szamam odrzucił ewentualność przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa w sprawie śmierci obalonego dyktatora Libii Muammara Kaddafiego. Nie ulegniemy międzynarodowej prowokacji - oświadczył Szamam.

Według oficjalnej wersji Kaddafi zginął w czwartek podczas strzelaniny w Syrcie. Istnieją jednak nagrania wideo pokazujące, że został pojmany, a następnie był bity przez powstańców. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że dokonano na nim "egzekucji", i apelują o wszczęcie dochodzenia w tej sprawie przez ONZ. Za wszczęciem śledztw opowiedziała się także sekretarz stanu USA Hillary Clinton.

Szamam stanął w obronie powstańców podkreślając, że "ci młodzi walczyli na pustyni, a on nazywał ich szczurami". Zobaczyli go przed sobą i co mieli zrobić? Pocałować w czoło? Oczywiście zareagowali ze złością - dodał.

Zaznaczył, że przez 42 lata żadne państwo "ani nawet jedna komisja" nie udały się do Libii, by zbadać zbrodnie, do jakich tam doszło, np. wydarzenia w więzieniu Abu Salim w 1996 roku, gdzie w ciągu jednego dnia zabito 1200 osób.