Nie widać szans na szybkie zakończenie bliskowschodniego konfliktu. Misja sekretarzu stanu USA Colina Powella zakończyła się fiaskiem. Palestyńczycy zarzucili Powellowi, że jego obietnice dotyczące wycofania się Izraela z autonomii, były fałszywe. Spotkanie Powella z Arafatem nazwali „katastrofą”.

Powell kończy dziś swoją kilkudniową podróż po Bliskim Wschodzie. Jej ostatnim akordem było spotkanie w Ramallah z liderem Palestyńczyków Jaserem Arafatem. Naoczni świadkowie twierdzą, że Arafat – po blisko dwugodzinnych rozmowach – był wyraźnie zdenerwowany, a Powell ponury. Chodzi z pewnością o to, że Izrael odmawia natychmiastowego wycofania swoich wojsk z autonomii, a Palestyńczycy od tego uzależniają zgodą na tymczasowe zawieszenie broni. Zdaniem szefa palestyńskiego resortu informacji Jasera Abeda Rabbo spotkanie było "katastrofą".

Sam Powell po spotkaniu powtórzył jednak, że Izrael musi zakończyć okupację palestyńskich terytoriów i powrócić do rozmów pokojowych. Powell twierdzi, że premier Izraela Ariel Szaron zapewnił go, że w ciągu kilku dni wojska zostaną wycofane. Dodał, że choć jego misja zakończy się dziś wieczorem, to powróci na Bliski Wschód. Nie podał jednak konkretnej daty. Wcześniej Egipcjanie odwołali spotkanie Powella z prezydentem Egiptu, Hosnim Mubarakiem. Colin Powell jeszcze dziś wrócić ma do Waszyngtonu.

foto RMF

14:20