Poważne szkody, awarie elektryczności i łączności, zakłócenia w transporcie kolejowym i lotniczym i tysiące pasażerów, którzy utknęli na dworcach - to bilans gwałtownych burz, które od piątku przeszły nad Francją. Dwie osoby zostały poważnie ranne.
Ranny został 70-letni mieszkaniec Pauillac na południowym zachodzie kraju, na którego dom zawaliła się dzwonnica kościoła oraz mężczyzna w Nantes na zachodzie kraju, rażony piorunem.
W sobotę wciąż obowiązywał alert meteorologiczny w 42 departamentach, w pasie ciągnącym się od zachodu do centrum kraju, poprzez region paryski aż do północnego wschodu.
Najbardziej dotknięty przez burze został departament Gironde. Burzom towarzyszyły tam błyskawice niezwykłej jasności, ulewy i wichry przekraczające miejscami 120 km/h.
W Gironde odnotowano 14 tys. uderzeń piorunów. Podtopione zostały cztery obiekty szpitalne w aglomeracji Bordeaux, jak również miejska opera i zakłady koncernu Sanofi.
Dziesiątki tysięcy ludzi zostało odciętych od połączeń telefonicznych. Do sobotniego popołudnia około 78 tys. domów wciąż nie miało prądu.
Burze spowodowały poważne zakłócenia na kolei, zwłaszcza, że trwa sezon wyjazdów wakacyjnych. Przejściowo wstrzymany został ruch pociągów TGV pomiędzy Paryżem a Bordeaux.
Również na lotniskach paryskich zakłócony był ruch. W pierwszej części dnia samoloty były opóźnione.
(MRod)