Francuski związkowiec, który trafił do szpitala po sobotnich demonstracjach w Paryżu, nadal znajduje się w stanie śpiączki. We Francji wybuchła dyskusja, kto jest za to odpowiedzialny.
Według świadków, mężczyzna został stratowany przez szturmowy oddział policji. Policjanci próbowali ponoć cucić związkowca leżącego na ziemi z zakrwawioną głową, jednak nie wezwali pogotowia ratunkowego. Ambulans przyjechał dopiero po interwencji innych demonstrujących.
Według lekarzy mężczyzna doznał ciężkich obrażeń czaszki i mózgu; jeśli przeżyje - to może być inwalidą.
Zamieszki we Francji trwają już od ponad dwóch tygodni. Młodzież domaga się cofnięcia kontrowersyjnej reformy kodeksu pracy, przewidującej mniej przywilejów pracowniczych dla najmłodszych zatrudnionych. Protesty nie ustają, a studentów poparli także związkowcy, którzy wzywają do podjęcia strajku generalnego w całym kraju.