Setki milionów euro mogą kosztować zamieszki we Francji. A to wstępny bilans zniszczeń. W ciągu 13 nocy spłonęło ponad 6 tysięcy samochodów. Płonęły też kościoły, sklepy i szkoły.
Rada regionu paryskiego zapowiedziała najpierw doraźne wsparcie finansowe w wysokości 30 milionów euro dla tych przedmieść, które najbardziej ucierpiały.
Problem jednak nie dotyczy tylko szkód materialnych, ale jest dużo szerszy. Pracownicy zniszczonych hurtowni czy fabryk np. stali się nagle bezrobotni. Tysiące osób straciło samochody, którymi dojeżdżało do pracy. Większość oczywiście dostanie odszkodowanie od spółek ubezpieczeniowych, ale mieszkańców tzw. kolorowych gett najczęściej nie stać na dobre ubezpieczenia, na pewno więc bezpowrotnie stracą część skromnego dobytku.
Niespełna dwa lata temu władze Francji rozpoczęły długofalową akcję renowacji biednych przedmieść, która ma kosztować w sumie 30 miliardów euro. Wszystko wskazuje na to, że tych renowacji będzie musiało być więcej. Podatnicy będą musieli znowu sięgnąć do portfeli.