W co najmniej 30 francuskich miastach zostanie wprowadzona godzina policyjna. Osoby niepełnoletnie nie będą mogły same wychodzić z domów do 6 rano. To głównie bandy nastolatków biorą udział w zamieszkach, które od 2 tygodni przetaczają się przez Francję.
Premier Dominique De Villepin potwierdził też, że w ramach stanu wyjątkowego policja będzie mogła przeszukiwać prywatne mieszkania bez wymaganych dotąd nakazów rewizji. Wobec osób zakłócających porządek będzie stosowany będzie m.in. areszt domowy. Premier zapowiedział też zaostrzoną i długofalową walkę z kontrolującymi przedmieścia organizacjami przestępczymi: Musimy stawić czoła bandom i zorganizowanej przestępczości, która nie cofa się przed niczym i nakręca spiralę przemocy - oświadczył.
Lewicowa opozycja natomiast zapowiada, że będzie czuwała nad tym, aby sta wyjątkowy nie stał się przypadkiem pretekstem do łamania praw obywateli.
Wszystko wskazuje też na to – jak informuje nasz paryski korespondent – że nie zostanie wprowadzony tzw. zaostrzony stan wyjątkowy, który umożliwiałby szefowi MSW przejecie kontroli nad mediami. Stan wyjątkowy zostanie wprowadzony na 12 dni, na jego ewentualne przedłużenie musi zgodzić się parlament.
Ostatnia noc znów była niespokojna. Spłonęły 1173 auta, 300 osób zostało aresztowanych, 12 policjantów jest rannych. Młodociane bandy nie przestraszyły się rządowych gróźb, dotyczących wprowadzenia godziny policyjnej. Wcześniej informowano, że fala przemocy maleje.
Samochody płonęły na przedmieściach stolicy, Tuluzy, Lille i Strasburga. Pod Paryżem butelkami z benzyną obrzucono szpital w Vitry-sur- Seine, poturbowano 2 dziennikarzy włoskiej telewizji oraz usiłowano podpalić budynek szkoły średniej. Spalono też autobus w Seine-Saint-Denis. W tej samej aglomeracji celem ataku stał się klub sportowy.
Poza Paryżem grupy młodych ludzi zaatakowały przedszkole i biuro pośrednictwa pracy w Bordeaux, przedszkola w Vaulx-en-Velin w centrum kraju, w Hawrze na północy i Breście na wschodzie. W Tuluzie grupa młodych ludzi zatrzymała autobus, kazała pasażerom wyjść i następnie podpaliła pojazd, ustawiając go przedtem jako barykadę w poprzek ulicy. Policję obrzucano butelkami z benzyną i kamieniami. W Auxerre do szpitala trafiło
15 osób, zatrutych dymem.
Rozruchy trwają już 12 dni. Sposobem na opanowanie sytuacji ma być godzina policyjna. Za każdym razem, kiedy będzie to konieczne, prefekci mogą wprowadzić przepisy dotyczące godziny policyjnej, co, jak uważamy, pozwoli na zaprowadzenie spokoju i zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańców - mówił premier. Komentatorzy gorzko ironizują, że godzina policyjna przydałaby się w ministerialnych gmachach - relacjonuje korespondent RMF, Marek Gładysz:
W tłumieniu zamieszek uczestniczy już 9500 funkcjonariuszy. Rozruchy ogarnęły 300 miast i miasteczek. Aż 70 procent Francuzów uważa, że władze nie wiedzą, jak rozwiązać problem imigranckich przedmieść, gdzie szerzy się bezrobocie i przemoc.
A politycy nie tracą czasu i propagandowo próbują wykorzystać sytuację. Jak informuje agencja AFP, po wpisaniu we francuską wersję internetowej wyszukiwarki Google słów "starcia" "Paryż" czy "przedmieścia", jako pierwsza wyskakuje oficjalna strona partii rządzącej, Unii na rzecz Ruchu Ludowego, ugrupowania prezydenta Jacquesa Chiraca i premiera Dominique'a de Villepina.