Stany Zjednoczone zwiększają dyplomatyczny nacisk na państwa Azji środkowej, by dołączyły do amerykańskiej kampanii antyterrorystycznej. Do stolicy Uzbekistanu, Taszkientu, przybył zastępca sekretarza stanu USA, John Bolton.
Nie podano żadnych szczegółów na temat rozmów, jakie Bolton przeprowadził z prezydentem Isłamem Karimowem. Amerykanie prawdopodobnie już od jakiegoś czasu korzystają z uzbeckich baz wojskowych, skąd startują ich samoloty. Właściwie w Uzbekistanie po rozpadzie Związku Radzieckiego i uzyskaniu przez tą republikę niepodległości panuje niezmiennie dyktatura prezydenta Karimowa i podległego mu aparatu władzy. W kraju istnieje wprawdzie opozycja islamska, ale jest ona nielegalna i konsekwentnie zwalczana. W tej chwili mówi się nawet, że przywódca ruchu wraz z grupą wojowników ukrywa się w Afganistanie i walczy po stronie Talibów. Właśnie ten sam islamski ruch Uzbekistanu wzywał do powstania przeciwko prezydentowi i utworzenia w tym kraju państwa islamskiego.
Transport narkotyków przez terytorium tego kraju, to jeden z jego największych problemów. Szerzy się korupcja a granice są nieszczelne, do dziś władzom Uzbekistanu nie udało się stworzyć nowoczesnej armii, która byłaby w stanie bronić granic państwa. Dlatego na przykład granica z Tadżykistanem jest zaminowana. Gospodarka kraju uzależniona jest od zbiorów bawełny, która nie jest najlepszym źródłem dochodów. Panuje duże bezrobocie, a wraz z nim duża korupcja i kryminalizacja społeczeństwa.
22:45