Potrzeba kilku tygodni na przeanalizowanie danych z rejestratora głosu rosyjskiego samolotu Suchoj Superjet 100 - poinformowali indonezyjscy eksperci. Na razie nie udało się odnaleźć rejestratora parametrów lotu maszyny, która 9 maja rozbiła się o zbocze masywu wulkanicznego na zachodzie Jawy.
Co najmniej trzech tygodni będzie potrzeba na przeanalizowanie danych, jeśli warunki będą sprzyjające - powiedział przedstawiciel indonezyjskiego urzędu ds. badania katastrof lotniczych (KNKT) Tatang Kurniadi.
Czarna skrzynka, która nagrywała rozmowy pilotów, jest nadpalona. Cytowany przez dziennik "The Jakarta Globe" przedstawiciel indonezyjskiego urzędu ds. badania katastrof lotniczych ma nadzieję, że nagranie nie zostało uszkodzone.
Eksperci liczą, że dane z czarnej skrzynki pozwolą rzucić światło na przyczynę katastrofy samolotu, który rozbił się podczas lotu pokazowego. Śledczy próbują dociec, jak to się stało, że fabrycznie nowy samolot pilotowany przez doświadczonych rosyjskich lotników uderzył w zbocze masywu wulkanicznego na zachodzie Jawy.
Równolegle do badań przyczyn katastrofy prowadzone są prace związane ze znalezieniem wszystkich szczątków ciał. Dotychczas udało się zebrać 34 odciski palców. Zidentyfikowano dopiero jedną osobę. To Indonezyjczyk, którego tożsamości nie podano, gdyż najpierw trzeba było powiadomić rodzinę. Wśród 45 osób na pokładzie było ośmiu Rosjan, a także obywatele Indonezji, Francuz i Amerykanin.
Suchoj Superjet 100 zniknął z radarów 9 maja podczas drugiego pokazowego lotu. Na pokładzie maszyny znajdowało się 48 osób. Wśród pasażerów byli dziennikarze, przedstawiciele ambasady Rosji i kół biznesu, czyli potencjalni nabywcy tego typu maszyn.
Samolot wystartował z lotniska w Dżakarcie o godzinie 14:21 czasu lokalnego (9:21 czasu polskiego) i miał tam powrócić po 50 minutach. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt 21 minut po starcie, krótko po tym, jak załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości lotu z 3000 do 1800 metrów. Szczątki maszyny odnaleziono na Jawie.