Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani poinformował, że ponad 150 osób zginęło w środę 31 maja w zamachu bombowym przeprowadzonym w Kabulu. Był to najbardziej krwawy atak terrorystyczny w afgańskiej stolicy od 2001 roku. Wcześniej informowano o 90 zabitych.
Ghani przemawiał na otwarciu tzw. procesu kabulskiego poświęconego polityce bezpieczeństwa w regionie. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele 23 państw, Unii Europejskiej, ONZ i NATO. Prezydent Afganistanu po raz kolejny zaprosił do udziału talibów, nazywając rozmowy "ostatnią szansą" na porzucenie przez nich 16-letniej rebelii i włączenie się w proces pokojowy.
Ghani oskarżył Pakistan o prowadzenie "niewypowiedzianej wojny" z Afganistanem. Rząd w Kabulu podejrzewa, że pomoc dla osób zamieszanych w zamach nadeszła z Pakistanu.
Wyładowany materiałami wybuchowymi samochód eksplodował 31 maja w godzinach porannego szczytu na wąskiej, ruchliwej ulicy między ambasadą Niemiec a posterunkiem sił bezpieczeństwa. W silnie ufortyfikowanej dzielnicy znajdują się m.in. siedziby afgańskich ministerstw, rezydencja prezydenta kraju, placówki dyplomatyczne innych państw oraz kwatera główna sił NATO w Afganistanie.
Jak poinformował Ghani, w wyniku eksplozji rannych zostało co najmniej 300 osób, w tym kobiety i dzieci.
Zarzuty te stanowczo odpiera rząd w Islamabadzie. Władze obu państw oskarżają się wzajemnie o tolerowanie wypadów oddziałów paramilitarnych w przygranicznych regionach.
Żadna grupa nie wzięła dotychczas odpowiedzialności za zeszłotygodniowy zamach. Rzecznik afgańskich talibów Zabihullah Mudżahid potępił "każdą eksplozję i atak wymierzony w ludność cywilną". Wszyscy zabici w zamachu to Afgańczycy.
Zbrojny konflikt między afgańskimi siłami rządowymi a talibami, którzy chcą obalić rząd w Kabulu i przywrócić szariat, sprawił, że w ostatnich miesiącach w Afganistanie narasta przemoc. Odkąd wraz z końcem 2014 roku z kraju wycofała się większość zagranicznych oddziałów wojskowych, talibowie odzyskali wiele terenów. Odrzucają propozycję negocjacji z rządem dopóki wszystkie zagraniczne siły nie zostaną wycofane z Afganistanu.
(łł)