Nożownik z Mielca w rękach policji. Mężczyzna, który dziś przed południem w centrum miasta zabił 35-letnią kobietę, sam zgłosił się na komisariat w Stalowej Woli. Wcześniej, mimo policyjnej obławy i blokady wylotówek z Mielca, nożownik zbiegł z miejsca tragedii. Policja próbowała szukać sprawcy także przy pomocy nagrań z monitoringu.
Tragiczne wydarzenia rozegrały się przed południem przy ul. Pułaskiego.
Jak dowiedział się nasz dziennikarz, między dwojgiem ludzi prawdopodobnie doszło do kłótni. W pewnym momencie mężczyzna wyjął nóż i zaatakował: zadał kobiecie kilka ciosów nożem, m.in. w klatkę piersiową.
Patrol, który jako pierwszy dotarł na miejsce, rozpoczął reanimację, ale 35-latki nie udało się uratować.
O tym, że nożownik mógł być jej mężem, donieśli świadkowie zajścia.
Policja, w trakcie obławy, zablokowała wszystkie drogi wyjazdowe z Mielca, a ci, którzy chcieli miasto opuścić, byli bardzo szczegółowo sprawdzani.
Funkcjonariusze ponadto - jak dowiedział się Paweł Pawłowski - zabezpieczyli nóż, którym zadane zostały śmiertelne ciosy. Wykonali dokumentację fotograficzną i zdjęli z rękojeści odciski palców.
Policja otrzymała również dostęp do nagrań monitoringu z okolic miejsca tragedii. Niestety żadna z kamer nie uchwyciła samego ataku.
Trwają przesłuchania świadków, którzy widzieli napaść.
(e)